Komisja Europejska wciąż nie zatwierdziła polskiego Krajowego Planu Odbudowy, który jest podstawą wypłaty środków z unijnego Funduszu Odbudowy po pandemii. Komisja uzależnia swoją decyzję od deklaracji polskiego rządu w sprawie likwidacji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego i przywrócenia do orzekania sędziów odsuniętych wyrokami tej izby. Rząd jednak do tego się nie pali. Zdaniem europosłów PO oznacza to, że Polsce przepadnie 4,7 mld euro zaliczki z KPO.
Według Andrzeja Halickiego i Radosława Sikorskiego premier Mateusz Morawiecki miał w ostatniej chwili interweniować w sprawie zaliczki. „Gazeta Wyborcza” podaje, że jeden z wysoko postawionych niemieckich urzędników w Komisji Europejskiej miał pokazać europosłom SMS od Morawieckiego z prośbą o pomoc. Premier miał się w nim podpisać: „ostatni Europejczyk w tym rządzie”. Według Halickiego i Sikorskiego urzędnik miał odpowiedzieć, że jest za późno.
Kilka dni temu wiceprzewodniczący KE Valdis Dombrovskis powiedział, że jest mało prawdopodobne, że negocjacje Polski z Brukselą zakończą się jeszcze w tym roku. Warunkiem otrzymania zaliczki jest zatwierdzenie KPO do końca roku. Nawet gdyby rząd nagle zadeklarował spełnienie warunków Brukseli, KE może zarekomendować zatwierdzenie planu w każdej chwili, ale formalnie decyzję i tak musi podjąć unijna rada ministrów finansów (Ecofin). Jednak ostatnie grudniowe posiedzenie tego organu już się odbyło, a następne zaplanowane jest na styczeń. Według „Rzeczpospolitej” pieniądze z Funduszu Odbudowy mogą trafić do Polski dopiero w połowie przyszłego roku.
Czytaj też:
Pieniądze z KPO „na zachętę”? Zaskakujące ustalenia niemieckiej gazety