W sobotę 29 stycznia w Madrycie odbyło się spotkanie europejskich partii konserwatywnych i prawicowych pod hasłem „Defend Europe” (ang „Obronimy Europę”). To kolejny taki zjazd po grudniowym szczycie „The Warsaw Summit”, który odbył się na zaproszenie Jarosława Kaczyńskiego.
W madryckim spotkaniu wzięli udział premierzy Mateusz Morawiecki i Viktor Orbán oraz przedstawiciele kilku europejskich partii prawicowych, w tym Marine Le Pen liderka francuskiego Frontu Narodowego, czy gospodarz spotkania, lider partii Vox, Santiago Abascal.
Efektem było podpisanie wspólnej deklaracji, w której mowa była przede wszystkim o wyzwaniach demograficznych, unijnej polityce energetycznej, presji migracyjnej, obronie praw krajowych poszczególnych państw i sprzeciwie wobec rozszerzania kompetencji unijnych instytucji.
Le Pen odmówiła podpisania całości deklaracji
W deklaracji znalazł się też fragment o „potępieniu politycznie umotywowanych atakach z Brukseli na Polskę i Wegry”. Ale największe kontrowersje wzbudził zapis „działania wojskowe Rosji na wschodniej granicy Europy doprowadziły nas na skraj wojny”, który wzywa do „solidarności” w związku za zagrożeniem płynącym ze strony Rosji.
Mateusz Morawiecki na Facebooku zapewniał, ze europejska prawica jest zgodna w kwestii Rosji. Jednak podpisania się pod punktem deklaracji dotyczącym Rosji odmówiła liderka francuskiej Prawicy Marine Le Pen. Orbán i Abascal co prawda podpisali deklarację, ale w publicznych wypowiedziach nie krytykują polityki Kremla.
Prof. Chwedoruk: Trudno sobie wyobrazić stworzenie prawicowej międzynarodówki
Prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego pytany przez „Wprost”, czy kwestia stosunku do działań Rosji może rozbić plany współpracy ugrupowań prawicowych, uważa, że przede wszystkim „przeceniamy zakres wspólnych działań i ich perspektywy”.