„Ludzie dają w kość, pracuję 16h/24”, „bezustanne uwagi i krytyka”. Opisano, co miało dziać się w Razem

„Ludzie dają w kość, pracuję 16h/24”, „bezustanne uwagi i krytyka”. Opisano, co miało dziać się w Razem

Partia Razem, flagi
Partia Razem, flagi Źródło:Newspix.pl / PAWEL STEPNIEWSKI
„Panowało przyzwolenie na toksyczne zachowania z zespole zarządu krajowego i wobec zwykłych członków Razem” – to jedna z relacji o tym, co miało dziać się wewnątrz lewicowej partii. Reportaż na ten temat opublikowała Gazeta.pl.

Gazeta.pl obszernie zrelacjonowała to, co usłyszała od byłych już działaczy partii Razem na temat postępowania wewnątrz tej formacji. Są to osoby, które doświadczyły – w różnych formach – mobbingu, niektóre wystąpiły pod nazwiskiem, inne pragnęły zachować anonimowość. Wydarzenia opisane przez portal dotyczą okresu 2015-2019, a więc czasów, gdy Razem dopiero wchodziło do wielkiej polityki (w 2015 roku Razem startowało w wyborach parlamentarnych), a potem zaczęło rozwijać działalność (co zaowocowało wejściem do Sejmu niektórych członków tej partii ze wspólnych list Lewicy w 2019 r.).

Wszystko zaczęło się od Agnieszki Herrmann, byłej członkini rady krajowej Razem (w latach 2016-2018), która na Twitterze stwierdziła kiedyś: „Razem to partia zarządzana wewnątrz za pomocą twardego mobbingu”. Swoje stanowisko podtrzymała także w reportażu Gazeta.pl, ponieważ wspomniała, że widziała „mobbing, zaszczuwanie, zajeżdżanie ludzi” w partii.

Mobbing w Razem? „Publiczny lincz”

O tym, że Herrmann nie zmyśla, mają świadczyć świadectwa innych byłych członków Razem, jak te Piotra (imię zmienione), który opuścił partię po dwóch latach w roku 2017. – Członkostwo w Razem przypłaciłem epizodem ciężkiej depresji, łącznie z próbami samobójczymi. Leczyłem się 1,5 roku – opisywał mężczyzna. Piotr zasiadał w sądzie koleżeńskim – jako jedna z osób z wykształceniem prawniczym – i często miał padać ofiarą hejtu czy pomówień, dlatego do zarządu okręgu , do którego należał, trafiło pismo ws. wszczęcia postępowania wobec dziesięciu działaczy za wpisy na forum Razem.

„Po kilku miesiącach komitet częściowo umorzył postępowanie (...). W jednej z korespondencji pan Piotr przekazał komitetowi dyscyplinarnemu, że ze względu na »atak« na partyjnym forum musiał rozpocząć leczenie psychiatryczne i terapię psychologiczną, poinformował także, że jest na silnych lekach uspokajających” – czytamy. Mężczyzna – to opis jednego z członków partii – miał być „skopany, przeczołgany, zwyzywany i opluty” na forum publicznym, a zachowanie w stosunku do niego nazwał „publicznym linczem”.

Historia pani Marty została wcześniej upubliczniona na zamkniętym internetowym forum Razem przez nią samą, ale Gazeta.pl powróciła do fragmentów jej wpisu z września 2019 roku. Kobieta miała doświadczać „bezustannych negatywnych uwag i krytyki”, „fałszywego oceniania jej zaangażowania w pracę”, alarmowała też ówczesną członkinię zarządu, teraz posłankę Razem, Marcelinę Zawiszę, że za dużo pracuje i jest przeciążona.

„Nie lubię się żalić, ale ostatnio jestem strasznie przemęczona, ludzie dają w kość, pracuję 16h/24” – brzmiała treść jednej z wiadomości do Zawiszy. Portal zwrócił się do posłanki o komentarz w tej sprawie, ale ta nie zareagowała.

Panowało przyzwolenie na toksyczne zachowania”

Kolejna historia również była wcześniej znana w Razem, ponieważ Dorota Budacz, opisała ją na wewnętrznym forum.

„Były to ironiczne pytania, sarkazm, przerysowanie i przejaskrawienia w ocenie moich słów lub działań, prześmiewcze cytaty wypaczające sens moich wypowiedzi. (...) Panowało przyzwolenie na toksyczne zachowania z zespole zarządu krajowego i wobec zwykłych członków Razem” – pisała wtedy.

Obecni i ówcześni członkowie Razem, np. zasiadający w zarządzie krajowym partii, niespecjalnie chcieli odnosić się do tych doniesień. Tymczasem osoby, które miały doświadczyć mobbingu, najczęściej wskazują na to, że władze miały zamiatać ich doniesienia pod dywan i nie podejmować działań.

W dodatku Razem ma nie mieć dostępu do dawnych spraw, które trafiały m.in. do komitetów dyscyplinarnych czy sądów koleżeńskich.

„Partia nie była w stanie wyjaśnić nam, co zrobiono ze zgłoszeniem (zgłoszeniem złożonym przez Herrmann – red.). Obecny zarząd (w którym zasiadają Anna Górska, Bartosz Grucela, Paulina Matysiak, Maciej Szlinder i Joanna Wicha) we wspólnym oświadczeniu przekazał portalowi Gazeta.pl, że nawet jeśli zapadł jakiś wyrok, to uległ zatarciu i został usunięty z wewnętrznych baz” – czytamy.

Czytaj też:
Rozłam w Sejmie zamiast minuty ciszy. „Zabity słusznie wyklęty bandyta”, „Spadkobiercy kolaborantów”

Źródło: Gazeta.pl