Syreny alarmowe w polskich miastach 10 kwietnia. Nie chodzi o wojnę. Dlaczego wyją syreny?

Syreny alarmowe w polskich miastach 10 kwietnia. Nie chodzi o wojnę. Dlaczego wyją syreny?

Syreny alarmowe, zdjęcie ilustracyjne
Syreny alarmowe, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / akiyoko
10 kwietnia o godz. 8:41 w całej Polsce wyją syreny alarmowe. To decyzja MSWiA, która ma uczcić katastrofę smoleńską. Cześć samorządów sprzeciwiła się wykonania poleceń wojewodów

„O godz. 8:41, w hołdzie Ofiarom Katastrofy Smoleńskiej, zawyją syreny alarmowe we wszystkich województwach w całym kraju. Pamiętamy o tych, którzy 12 lat temu chcąc upamiętnić poległych w Katyniu, sami zapłacili najwyższą cenę” – napisał na Twitterze szef MSWiA Mariusz Kamiński. „Cześć Ich pamięci!” – dodał.

Syreny alarmowe w polskich miastach 10 kwietnia

MSWia opublikowało też oficjalny komunikat w tej sprawie

„10 kwietnia br. o godz. 8:41, zgodnie z przepisami zostanie uruchomiony ciągły dźwięk syren. Mieszkańcy nie powinni podejmować żadnych czynności. Informacja o uruchomieniu syren została przekazana mieszkańcom z 24-godzinnym wyprzedzeniem, również za pośrednictwem Regionalnego Systemu Ostrzegania (RSO)” – czytamy w nim.

Syreny alarmowe w Polsce. Ukraińcy otrzymają Alert RCB

W związku z uruchomieniem w Polsce syren alarmowych pojawiły się ogromne wątpliwości w kontekście trwającej na Ukrainie wojny. Przede wszystkim chodzi o ponad 2,6 mln uchodźców z Ukrainy, z których wielu pozostaje w wojennej traumie. Dla nich syreny alarmowe były sygnałem prawdziwego zagrożenia życia.

Dlatego MSWiA zdecydowało wysłać do przebywających w Polsce Ukraińców Alert RCB.

„Do osób posiadających ukraińskie karty SIM logujących się do polskich sieci komórkowych przesłany zostanie Alert RCB z informacją o uruchomieniu jutro syren w hołdzie Ofiarom Katastrofy Smoleńskiej. SMS zostanie wysłany w języku ukraińskim” – poinformowano.

Syreny w niedzielę. Samorządowcy się buntują

Pierwsi samorządowcy zapowiedzieli, że z uwagi na przebywających w ich miastach nie wykonają rządowego polecenia przekazywanego przez wojewodów.

Jako pierwszy o swojej decyzji poinformował prezydent Katowic Marcin Krupa. „Podjąłem decyzję, że w Katowicach nie będziemy jutro rano uruchamiać syren alarmowych. Taki niespodziewany sygnał byłby ogromną traumą dla tysięcy Ukraińców, którzy znaleźli u nas schronienie” – napisał na . „Pamiętajmy, że w ostatnich tygodniach ukrywali się oni w swojej ojczyźnie przed bombami najeźdźców w piwnicach i schronach, a sygnał alarmowy za każdym razem przypominał im, że ich zdrowie i życie są realnie zagrożone” – dodał.

Prezydent uważa, że także mieszkańcy Katowic mogliby poczuć lęk i zagrożenie, „biorąc pod uwagę rosyjską inwazję”.

Podobna decyzje podjęła prezydent Łodzi .

„Zdecydowałam, że jutro nie zostaną uruchomione w Łodzi syreny alarmowe. W obliczu trwającej wojny w Ukrainie nadużywanie tych sygnałów przez rząd i wojewodę to skrajna nieodpowiedzialność” – napisała „Dla tysięcy Ukraińców, którzy znaleźli w Łodzi schronienie przed bombardowaniami byłoby to pogłębianie ich traumy, a wśród Łodzian jedynie zasiałoby poczucie niepewności. Trudne czasy wymagają od nas wyjątkowej empatii i wierzę, że powinniśmy zdać jutro ten test” – dodała.

Syrena to dla nichśmierć, krew, to co najgorsze w życiu”

Syren nie zamierza włączać także prezydent Poznania . „Rząd zlecił nam uruchomienie syren alarmowych, by uczcić ofiary katastrofy smoleńskiej. Zdecydowanie odmawiamy!!! W Poznaniu przebywa kilkadziesiąt tys. straumatyzowanych uchodźców, w tym dzieci, które nawet na dźwięk samolotu potrafią zareagować strachem i silnym stresem” – napisał.

O swojej decyzji na konferencji prasowej poinformował też prezydent Bydgoszczy Rafał Burski. Powiem szczerze, już wystąpiłem do pana wojewody, żeby wycofał się z tej decyzji złej i skandalicznej. Myślę, że nie wykonam tego polecenia. Słysząc, jaka jest trauma wśród choćby dzieci, które nawet na dzwonek szkolny reagują, chowając się pod ławkami. To wyobrażam sobie, że ci, którzy uciekali od bomb, to dla nich syrena to jest śmierć, krew, to co najgorsze w życiu – powiedział. – Myślę, że to jest zła decyzja, używając parlamentarnych słów – dodał.

Dźwięku syren nie usłyszą także mieszkańcy Sopotu. „Jak wielu innych samorządowców podjąłem decyzję o niewłączaniu jutro w Sopocie syren alarmowych. Przebywają u nas tysiące uchodźców z Ukrainy, którzy ukrywali się w swoim kraju przed bombami i rakietami zbrodniczego systemu. Sygnał l alarmu lotniczego jest dla nich wielką traumą” – napisał prezydent Jacek Karnowski.

Syreny w Warszawie? Trzaskowski: Syreny w są w gestii wojewody

Decyzje krytykuje także prezydent Warszawy . Jednak informuje, że w stolicy to nie w jego gestii jest uruchomienie syren.

„Rząd zarządził włączenie syren na rocznicę katastrofy smoleńskiej. W mieście, w którym jest 120 tysięcy straumatyzowanych ukraińskich dzieci, reagujących nerwowo nawet na dźwięk samolotu. Syreny w Warszawie są w gestii wojewody. Apeluję o ciszę!” – czytamy na Twitterze.

Czytaj też:
Awantura o syreny w rocznicę katastrofy smoleńskiej. Morawiecki i Tusk komentują