Do demonstracyjnego wyjścia opozycji z sali plenarnej doprowadził minister Michał Wójcik. Broniąc Zbigniewa Ziobry, zaatakował przeciwników politycznych. – Mam tylko pięć minut i niech te pięć minut będzie pewnym swoistym aktem oskarżenia wobec was jako opozycji: beznadziejnej, totalnej, bezsilnej. Jestem siedem lat ministrem i siódmy raz występuję w debacie dotyczącej wniosku o wotum nieufności wobec ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro – mówił.
– Borys, ty najwięcej masz do powiedzenia jako ten człowiek z opozycji, który najczęściej zabiera głos w sprawach wymiaru sprawiedliwości. Ale ja sobie przejrzałem twoich kilka miesięcy, jak byłeś ministrem sprawiedliwości. Największy sukces? Więźniowie ci uciekli z Grudziądza. Kiedy ty spokojnie spałeś, przepiłowali kraty i uciekli. Drugi sukces, twoja przełożona pytała się jak ty na imię masz po kilku miesiącach – kontynuował minister z Solidarnej Polski, zwracając się do Borysa Budki.
Dlaczego nazywamy was totalną, bezsilną opozycją? Dlatego, że od kilku lat jeździcie do Brukseli, wystajecie na wycieraczkach, skamlecie tak naprawdę. Ci z zachodu was poklepują po ramieniu i uważają was za – uwaga, to jest termin historyczny – „pożytecznych idiotów”. Nawet nie wiecie, co wyprawiacie – mówił dalej Wójcik. W tym momencie posłowie opozycji podnieśli się z miejsc i zaczęli opuszczać salę. – Bardzo dobrze, że wychodzicie. Wyjdźcie – poganiał ich poseł partii Ziobry.
Kiedy Wójcik skończył mówić, nadeszła kolej Arkadiusza Myrchy z Koalicji Obywatelskiej. Wtedy też posłowie opozycji zaczęli z powrotem zajmować swoje miejsca w ławach sejmowych. – Prawdę mówiąc, szkoda, że państwo wracacie – skomentował przy włączonym mikrofonie wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki.
Czytaj też:
Od lat krążą słuchy o ich „sympatii”. Tak Morawiecki bronił Ziobry w Sejmie