14 lipca Joanna Scheuring-Wielgus została przesłuchana przez toruńskich śledczych. Posłanka Lewicy po wyjściu z komendy tłumaczyła dziennikarzom, że dopiero podczas przesłuchania dowiedziała się, że jest obwiniana o powieszenie na płoci kartki z napisem Baby Shoes Remember. Stop pedofilii. Strajk kobiet. Do tej pory myślała, że chodzi o zawieszenie na płocie dziecięcych bucików.
– Trochę mnie to rozśmieszyło, dlatego, że buciki zawieszałam – to pamiętam, ale żebym zawieszała kartkę – nie mam pojęcia. Może zwieszałam. Kiedy pani policjantka spytała, czy jestem winna, powiedziałam, że nie, ponieważ nie wiem, czy kartkę zawiesiłam. Widziałam kartkę i na pewno nie było to moje pismo – wyjaśniła.
Zarzut dla Scheuring-Wielgus
Ostatecznie polityk przedstawiono zarzut z art. 63 a par. 1 Kodeksu wykroczeń. Przepis ten przewiduje, że "kto umieszcza w miejscu publicznym ogłoszenie, plakat, apel ulotkę, napis lub rysunek albo wystawia je na widok publiczny w innym miejscu bez zgody zarządzającego tym miejscem, podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny".
Joanna Scheuring-Wielgus nie przyznała się do winy i wniosła o rozpatrzenie sprawy przez sąd.
O co chodzi w sprawie Scheuring-Wielgus?
Sprawa Scheuring-Wielgus sięga wydarzeń z 2018 r. i akcji „Baby Shoes Remember”. Wówczas posłanka Lewicy wywiesiła na bramie bazyliki świętego Jana Chrzciciela w Toruniu dziecięce buciki. Pociągnięcia posłanki do odpowiedzialności karnej chciał Komendant Główny Policji. Scheuring-Wielgus mówiła w Sejmie, że zrobił to na polecenie prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry. W kwietniu decyzją Sejmu Joanna Scheuring-Wielgus została pozbawiona immunitetu w związku z tym happeningiem.