Sasin wydał majątek na gabinet antypodsłuchowy. „Żadna informacja się nie wydostanie”

Sasin wydał majątek na gabinet antypodsłuchowy. „Żadna informacja się nie wydostanie”

Jacek Sasin w Sejmie
Jacek Sasin w Sejmie Źródło: PAP / Leszek Szymański
W Ministerstwie Aktywów Państwowych, którego szefem jest Jacek Sasin, powstał najnowocześniejszy antypodsłuchowy gabinet. Jak informuje „Rzeczpospolita”, inwestycja kosztowała blisko milion złotych. Pomieszczenie naszpikowane jest sprzętem najwyższej klasy.

Według „Rzeczpospolitej” spółka Siltec zbudowała na zlecenie Ministerstwa Aktywów Państwowych specjalne pomieszczenie antypodsłuchowe o najwyższych wymogach bezpieczeństwa. Koszt? 912 tys. 660 zł. Były funkcjonariusz służb, który obecnie współpracuje z firmami zajmujących się bezpieczeństwem informacji niejawnych, ocenił w rozmowie z gazetą, że taka cena wskazują na sprzęt z górnej półki. – Żadna informacja się z tego gabinetu nie wydostanie na zewnątrz – wyjaśnił.

Pomieszczenie ma być naszpikowane nie tylko sprzętem antypodsłuchowym najwyższej klasy, lecz również specjalnym systemem komputerowym do bezpiecznego przesyłu. „Pomieszczenia nie posiadają okien, może maksymalnie przebywać w nich sześć osób. Takie specjalne, w pełni bezpieczne gabinety są od lat standardem w MON czy MSZ, a także Komisji Nadzoru Finansowego czy najważniejszych państwowych spółkach” – opisuje „Rzeczpospolita”.

Dlaczego MAP potrzebuje gabinetu antypodsłuchowego?

Spółka, która dostarczyła MAP specjalistyczny sprzęt, pracuje m.in. dla instytucji i agend rządowych, organizacji Unii Europejskiej i NATO, a jednym z jej klientów jest MSZ Macedonii Północnej. Oficjalnie nie wiadomo jednak, dlaczego resort Jacka Sasina potrzebuje najwyższej klasy gabinetu antypodsłuchowego, bo dziennikarze nie otrzymali odpowiedzi z ministerstwa. „Rzeczpospolita” przypomina też, że w ubiegłym roku MAP kupiło za ponad 38 tys. zł bramki do wykrywania telefonów komórkowych, podsłuchów miniaturowych, ostrych elementów i niewielkich kawałków metalu.

Gazeta rozmawiała również z jednym z byłych pracowników MAP, który ocenił, że jedną z przyczyn takiej ostrożności mogła być fuzja Orlenu z Lotosem. – MAP robiąc fuzję Orlenu z Lotosem bał się przecieków, które mogłyby temu zaszkodzić. Tymczasem w wielu sytuacjach zachowuje się niefrasobliwie, wbrew zasadom ładu korporacyjnego jaki obowiązuje w spółkach. Stąd są wobec niego zarzuty że gra na spadki akcji – zauważał rozmówca „Rzeczpospolitej”.

Czytaj też:
Jacek Sasin w Korei Południowej. Rozmowy o uzbrojeniu i elektrowni jądrowej
Czytaj też:
Sasin: Odejście od węgla i gazu wymaga kolejnych inwestycji. Niedługo informacja o trzeciej elektrowni jądrowej

Źródło: Rzeczpospolita