Tak miał wyglądać egzamin sędziowski córki Piotrowicza. Nagranie odsłania szokujące kulisy

Tak miał wyglądać egzamin sędziowski córki Piotrowicza. Nagranie odsłania szokujące kulisy

Stanisław Piotrowicz
Stanisław Piotrowicz Źródło: Newspix.pl / Grzegorz Krzyzewski/Fotonews
Dwaj sędziowie z Rzeszowa mieli być nakłaniani do „pomocy” w wypełnieniu testu na aplikację sędziowską córce Stanisława Piotrowicza, byłego posła PiS, a obecnie sędziego Trybunału Konstytucyjnego – poinformowała „Gazeta Wyborcza”. Piotrowicz oświadczył, że to „insynuacje”.

„Gazeta Wyborcza” poinformowała w poniedziałek, że otrzymała trzyminutowe nagranie, będące zapisem towarzyskiej rozmowy dwóch sędziów z Rzeszowa: Grzegorza Zarzyckiego i Zygmunta Dudzińskiego. Miało ono powstać w 2019 r. podczas wycieczki prawników do Chin, a opisana rozmowa dotyczy wydarzeń z 2006 r.

„Proszę przejąć tą pracę i pouzupełniać”

Z nagrania wynika, że Zarzycki miał być nakłaniany do „pomocy” córce Stanisława Piotrowicza w prawidłowym „wypełnieniu” testu na aplikację sędziowską. „Przesłałem panu panie sędzio numer jej pracy na maila. Ona będzie miała taką – mi opisał taką kameę – broszkę pod szyją do białej bluzki, i przy sprawdzaniu na ten… to ona będzie czarnym długopisem wypełniać. I jak nie będzie wiedzieć to by zostawiła tam miejsca wolne, proszę tam – mówi – proszę przejąć tą pracę i pouzupełniać. Taka mniej więcej była prośba razem z wytycznymi” – mówi sędzia o „prośbie”, którą otrzymał.

Barbara Piotrowicz miała nie wypełnić połowy testu i uzyskać przedostatni wynik. „Ja to wykorzystałem na swoją korzyść – i przy takiej postawie udzielanie jakiejkolwiek pomocy mijało się z celem…” – relacjonuje Zarzycki na nagraniu.

Według „GW” do „pomocy” w zdaniu egzaminu miał być też nakłaniany sędzia Edward Loryś, były prezes Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu, dziś już na emeryturze. To on miał pierwotnie zasiadać w komisji egzaminacyjnej, ale się nie zgodził i złożył wniosek o wyłączenie. – Potwierdzam, że tak właśnie było. Nie chcę wchodzić w szczegóły. To dla mnie smutna historia – powiedział Loryś w rozmowie z gazetą.

Piotrowicz i Pelewicz mieli nakłaniać do fałszerstwa

Do dopisania odpowiedzi na egzaminie, jak wskazuje „Gazeta Wyborcza”, sędziów mieli nakłaniać Stanisław Piotrowicz, który był wtedy senatorem , i Robert Pelewicz, wówczas sędzia Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu, a obecnie sędzia apelacyjny w Krakowie i wiceszef Krakowskiej Szkoły Sędziów i Prokuratorów.

„GW” podkreśla, że nakłanianie do fałszowania dokumentów jest przestępstwem, za które grozi kara do dwóch lat więzienia, a za fałszowanie – pięć lat więzienia. Opisana sama sprawa, po 17 latach, jest już przedawniona.

„To insynuacja”

Do zarzutów w imieniu Piotrowicza odniósł się wydział prasowy Trybunału Konstytucyjnego. „Uprzejmie informujemy, że okoliczności przytoczone w pytaniach, a dotyczące egzaminu na aplikację sędziowską nie polegają na prawdzie są wręcz insynuacją” – przekazano.

Barbara Piotrowicz pracuje obecnie w Podkarpackim Wydziale Zamiejscowym Departamentu do spraw Przestępczości Zorganizowanej, który podlega bezpośrednio Krajowej.

Czytaj też:
Zbigniew Ziobro uderza w Andrzeja Dudę. „Ta ustawa gwarantuje bezkarność sędziom”
Czytaj też:
Piotrowicz nie zamierza przepraszać Gersdorf. Złożył skargę kasacyjną

Źródło: Gazeta Wyborcza