Agnieszka Szczepańska, „Wprost”: Co pani dzisiaj myśli o opozycji. Uda jej się dogadać w sprawie wspólnej listy, której chce Donald Tusk?
Julia Pitera: Jestem potwornie zmęczona tą kakofonią. Każdy jest dziś w Polsce naukowcem od analizy politycznej. Wielu Polaków ma dość tej sytuacji i są na tyle zniechęceni, że w ogóle mogą nie pójść na wybory. Frekwencja może być fatalna.
A jednak nadal jest pani w PO.
Zapisałam się do PO, bo miała profil, który mi odpowiadał.
Jaki dziś jest ten profil?
Przez ostatnie lata nie działo się najlepiej. Nie wiadomo było, czy PO jest prawicowa czy lewicowa, program był niejednoznaczny. Nie podobało mi się wiele rzeczy, np. wystawienie jako jedynki w wyborach do PE Włodzimierza Cimoszewicza. Nie mogłam tego przełknąć – nie tylko ze względu na jego działalność w przeszłości.
Wracając do wspólnej listy opozycji, na której tak zależy Donaldowi Tuskowi, to dobry pomysł?
W moich uszach nie brzmi to zachęcająco, nie wyobrażam sobie, jak wyborca miałby to rozumieć. Czy walcząc o demokrację można zacierać to, co jest jej istotą i przymuszać ludzi do głosowania na zlepek ludzi od lewa do prawa? Świat nie jest idealny i człowiek zawsze z czegoś musi zrezygnować, by coś zyskać, ale trudno kogoś nakłaniać, by rezygnował z większości swoich poglądów.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.