Donald Tusk zdradził imię drugiej wnuczki. Nie było ujawniane przez dwa lata

Donald Tusk zdradził imię drugiej wnuczki. Nie było ujawniane przez dwa lata

Donald Tusk i Lech Wałęsa na marszu 4 czerwca
Donald Tusk i Lech Wałęsa na marszu 4 czerwca Źródło:PAP / Paweł Supernak
Podczas swojego przemówienia na marszu 4 czerwca Donald Tusk mógł nieopacznie ujawnić pewną informację. Zdradził imię swojej drugiej wnuczki, które do tej pory nie było znane publicznie.

Lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk w niedzielę 4 czerwca przemawiał do osób zgromadzonych w Warszawie na marszu protestacyjnym. Były premier w rocznicę pierwszych częściowo wolnych wyborów z 4 czerwca 1989 roku zdołał zgromadzić w centrum stolicy kilkaset tys. osób, by otwarcie sprzeciwić się polityce obecnego rządu.

Donald Tusk z rozpędu podał imię drugiej wnuczki

W trakcie swojego wystąpienia dał się chyba jednak nieco ponieść, ponieważ ujawnił informację, skrywaną do tej pory przez jego córkę. Kasia Tusk ujawniła do tej pory jedynie imię pierwszej z dziewczynek. Drugiego nie ujawniano opinii publicznej. Doszło do tego przy okazji wypowiedzi polityka na temat młodego pokolenia Polaków.

– Ja też jestem dzisiaj z wami i będę każdego dnia, noc i dzień, do dnia wyborów. Wszędzie tam, gdzie będziemy bili się o wolną Polskę, o lepszą przyszłość dla Polaków. Będę cały czas pamiętał, że robię to dla waszych Aguś, dla waszych Michałków, dla mojej Lilki, Marysi, Mateuszka, Mikołaja, dla waszych dzieci, dla waszych wnuków, dla was wszystkich. Po to jest ta walka. Po to dzisiaj maszerowaliśmy – deklarował Donald Tusk.

Córka zawsze wspierała Donalda Tuska

Osoby znające rodzinę byłego przewodniczącego Rady Europejskiej oceniają, że ujawnienie imienia wnuczki raczej nie spowoduje konfliktu pomiędzy nim i córką. Kasia Tusk do tej pory zawsze wspierała ojca, także przed marszem 4 czerwca. Za pośrednictwem mediów społecznościowych broniła też taty, zarzucając PiS i Telewizji Polskiej szczucie na szefa PO.

„Wiem, że niewielu z was zagląda tutaj po to, aby czytać o cudzych problemach. A ja szukam wsparcia wśród najbliższych, a nie w internecie. Dziś jednak tak wiele z was dodało mi tu sił, że ciężko to przemilczeć. No i wyszłam z założenia, że żadne to uzewnętrznianie się, skoro trąbią o tym media od rana. Gdy ma się wrażenie, że cały aparat państwa myśli tylko o tym, jak zniszczyć ukochaną ci osobę, docenia się każde życzliwe słowo” – pisała na Instagramie.

Kasia Tusk po marszu 4 czerwca

„I powiem Wam co teraz będzie. Będą wyszydzać, będą zohydzać, będą mówić, że te pół miliona było przekupione, zmanipulowane, nieświadome czy agresywne. Będą próbować robić wszystko, aby udowodnić, że to było nic, bo w głowach im się nie mieści, że tyle ludzi wyszło dziś na ulicę z czystego poczucia obowiązku. Z wiarą, że ich głos ma znaczenie. I nie licząc w związku z tym na aplauz czy profity” – dodawała już po marszu Kasia Tusk.

Czytaj też:
Obraz wart tysiąca słów. Nowe emocje po marszu 4 czerwca, PiS wyraźnie nie wie, jak odpowiedzieć
Czytaj też:
Hołownia i Kosiniak-Kamysz mieli zabrać głos na marszu. „Byliśmy umówieni, że będziemy przemawiać”

Źródło: WPROST.pl