Porozumienie „dopchnięte kolanem”. O czym Hołownia i Kosiniak-Kamysz woleliby nie mówić?

Porozumienie „dopchnięte kolanem”. O czym Hołownia i Kosiniak-Kamysz woleliby nie mówić?

Władysław Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia podczas wspólnej konferencji na początku marca
Władysław Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia podczas wspólnej konferencji na początku marca Źródło: PAP / Piotr Nowak
Dwa sztaby wyborcze, brak nazwy koalicji wyborczej, brak uzgodnionego programu, za to podział kosztów kampanii i późniejszej subwencji ustalony na pół na pół – tak wygląda wstępne porozumienie Władysława Kosiniaka-Kamysza i Szymona Hołowni, ogłoszone tuż przed długim majowym weekendem. – To jest małżeństwo z rozsądku, a nie z miłości – komentuje polityk Koalicji Polskiej.

Na wspólnej konferencji prasowej liderzy PSL i Polski 2050 przekonywali, że ich porozumienie to dobry dzień dla Polski, ale wielkiego entuzjazmu po działaczach obu partii nie było widać. Może dlatego, że – jak słyszymy od naszego rozmówcy z opozycji – porozumienie niezbyt podobało się działaczom terenowym obu partii i w gruncie rzeczy zostało „dopchnięte kolanem”.

– Rodziło się w bólach, a atmosfera wśród działaczy terenowych była fatalna, spodziewam się z tego powodu wielu problemów w czasie kampanii – mówi polityk opozycji.

Czytaj też:
Władysław Kosiniak-Kamysz dla „Wprost”: Dzięki naszemu połączeniu z Polską 2050 uda się pokonać PiS

Trzecia droga

Obaj liderzy podczas konferencji prasowej mówili, że punktem wyjścia jest dla nich 15 proc. poparcia, ale liczą na więcej. wspominał, że 20 proc. to jest to, co by ich zadowoliło. Tak wysokie poparcie oznaczałoby około 80-90 mandatów w nowym parlamencie. Jak na dwie formacje, które obecnie mają łącznie 30 posłów (24 Koalicja Polska i 6 Polska 2050) to byłby ogromny sukces. Skąd miałoby się wziąć takie poparcie?

Źródło: Wprost