Tajemnicza śmierć Ewy Żarskiej. Nie widać końca śledztwa

Tajemnicza śmierć Ewy Żarskiej. Nie widać końca śledztwa

Ewa Żarska
Ewa Żarska Źródło: Facebook / Ewa Żarska
Od pierwszego dnia postępowania ze strony śledczych płynęły sygnały, że dziennikarka Ewa Żarska popełniła samobójstwo. Tymczasem śledztwo trwa już czwarty miesiąc, i badane są kolejne wątki w tej sprawie.

Informacja o śmierci nagradzanej dziennikarki Polsat News podano do publicznej wiadomości 17 kwietnia. Sprawa wydawała się prosta. Najpierw w mediach, a później już oficjalnie, pojawiły się doniesienia, że brak jest dowodów, które by świadczyły, że doszło do przestępstwa. Rzecznik Prokuratury Okręgowej z Łodzi, prokurator Krzysztof Kopania, komentował krótko: „Potwierdzam, że pani Ewa Żarska nie żyje. Zmarła w miejscu swojego zamieszkania. Na obecnym etapie brak jest podstaw, aby mówić, że inne osoby przyczyniły się do jej śmierci. Sprawa jest badana”.

W maju, tuż po śmierci Żarskiej, jako jedyni pisaliśmy szerzej o okolicznościach tej śmierci: „Prokuratura wyklucza udział osób trzecich i przyjmuje tezę, że reporterka Ewa Żarska popełniła samobójstwo, o czym ma świadczyć m.in. zabezpieczona korespondencja. Dziennikarka podejmowała niebezpieczne tematy, pracowała też nad tajemniczą książką, a w mediach pojawiły się informacje, że zaginęły jej materiały dotyczące pedofilii wśród znanych osób”.

Postanowiliśmy dowiedzieć się, co dzieje się w tej sprawie, bo nigdzie nie znaleźliśmy oficjalnych komunikatów. Z ustaleń „Wprost” wynika, że śledztwo trwa już czwarty miesiąc i choć dziennikarka została znaleziona powieszona i pojawiła się teza o samobójstwie, to śledczy nie zakończyli tej sprawy.

- Zgromadzone na obecnym etapie dowody nie dają podstaw do wyciągania wniosków, że śmierć jest konsekwencją przestępczego działania innych osób. Przeprowadzane są kolejne dowody. O szczegółach nie informujemy - odpowiedział nam krótko prok. Kopania, rzecznik prasowy prokuratury.

Sprawa interesowała opinię publiczną, ponieważ dziennikarka poruszała trudne i niebezpieczne tematy. Jeden z tabloidów pisał, że z jej mieszkania zniknęły materiały dotyczące pedofilii, ale prokuratura nie potwierdziła wtedy tych doniesień.

Reporterka została znaleziona w swoim mieszkaniu 16 kwietnia około godz. 22, a czynności na miejscu zdarzenia trwały do godz. 3-4 nad ranem. Policję zawiadomiła prawdopodobnie osoba, z którą dziennikarka pozostawała od kilku miesięcy w związku. To ona miała przyjechać do miejsca zamieszkania Żarskiej (wraz z drugą osobą), zaniepokojona SMS-ową korespondencją. - Dokładnej treści wiadomości nie znamy, ale z kontekstu miało wynikać, że dziennikarka może zrobić sobie krzywdę - informował nas policjant znający kulisy śledztwa.

Ciało dziennikarki znaleziono w czwartek wieczorem, ale sekcję zwłok przeprowadzono dopiero w poniedziałek. Pytaliśmy prokuraturę o to opóźnienie. - W nocy z czwartku na piątek prokurator i biegły z zakresu medycyny sądowej przeprowadzili szczegółowe oględziny zwłok. Ciało zostało przewiezione do Zakładu Medycyny Sądowej w Łodzi. Można powiedzieć, że sekcja odbyła się w możliwie najszybszym terminie - mówił prok. Kopania. Poniedziałkowy termin miał być spowodowany sytuacją epidemiczną, ponieważ biegli z ZMS wymagają szczegółowych informacji pod kątem zagrożenia koronawirusem.

Z naszych ustaleń wynika, że sekcja zwłok potwierdziła pierwszą hipotezę śledczych, czyli brak śladów udziału osób trzecich. O samobójstwie ma również przesądzać fakt, że reporterka została znaleziona powieszona. Przynajmniej kilka niezależnych źródeł potwierdziło, że tak się stało. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się również, że śledczy zabezpieczyli nośniki danych, które znaleźli w mieszkaniu. Nie ujawniają, o jakim sprzęcie mowa i co na nim było, ale twierdzą, że śmierć nie ma związku z działalnością zawodową. Przyczyną targnięcia się na życie miały być problemy osobiste. Przyjaciele i znajomi Żarskiej, z którymi rozmawialiśmy, nie dają temu wiary.

Czytaj też:
Jak zgasła Żarufka

Źródło: Wprost