Gwit broni Lewandowskiej ws. kontrowersyjnego nagrania. „Nie można robić dymu, gdzie go nie ma”

Gwit broni Lewandowskiej ws. kontrowersyjnego nagrania. „Nie można robić dymu, gdzie go nie ma”

Dominika Gwit
Dominika Gwit Źródło: Instagram / Dominika Gwit
– Nic nie jest czarne albo białe, trzeba spojrzeć pośrodku. Ania Lewandowska od lat pracuje z kobietami, nigdy nie była otyła i nie będzie, ponieważ na tę otyłość nie choruje, ale chce pokazać kobietom, że wszystkie są piękne – oceniła aktorka Dominika Gwit komentując nagranie trenerki, które wywołało falę komentarzy.

Filmik Anny Lewandowskiej, na którym jest przebrana w tzw. „fat-suit”, wzbudził zainteresowanie internautów. Wielu użytkowników mediów społecznościowych nie kryło oburzenia twierdząc, że trenerka wyśmiewa się z osób otyłych. – Kto mnie zna nie od dziś, albo kto mnie zna od niedawna, może sprawdzić na moim profilu, że nigdy przenigdy nie miałam złych intencji. Nigdy przenigdy nie dodaję złych, negatywnych emocji. Nigdy przenigdy nie oceniam ludzi, a tym bardziej się z nich nie śmieję. Pracuję z kobietami i z ich problemami od wielu lat, to cała moja praca i tematy, które poruszam w moich social mediach. Chciałabym raz jeszcze przeprosić wszystkie osoby, które poczuły się dotknięte moim filmikiem. Nie to było moim zamiarem – komentowała żona Roberta Lewandowskiego.

Anna Lewandowska i jej fat-suit

„Ania Lewandowska na pewno nie miała złych intencji”

W obronie trenerki stanęła Dominika Gwit. Aktorka, która sama o sobie mówi, że jest „gruba i szczęśliwa” stwierdziła, że filmik Anny Lewandowskiej nie był obraźliwy, a wręcz przeciwnie - pomagał w akceptacji osób otyłych. - Nic nie jest czarne albo białe, trzeba spojrzeć pośrodku. Ania Lewandowska od lat pracuje z kobietami, nigdy nie była otyła i nie będzie, ponieważ na tę otyłość nie choruje, ale chce pokazać kobietom, że wszystkie są piękne. Ja też to mówię, wszystkie macie prawo do tego, żeby żyć, kochać siebie i walczyć o siebie - stwierdziła.

Zdaniem Gwit nie powinno robić się dymu tam, gdzie go nie ma. - Trzeba pamiętać, że osoby otyłe są jedną z najbardziej szykanowanych grup społecznych w Polsce i nie może tak być. Ania Lewandowska na pewno nie miała złych intencji, wiem to, widzę to i właściwie to chciała pokazać dobrze - że wszystkie jesteśmy piękne i mamy prawo do tego, żeby żyć. Nie przytyje nigdy do takich rozmiarów jak ja, bo nie choruje na otyłość, ale chce pokazać, że wszystkie kobiety mają prawo do życia - oceniła.

Według aktorkipowinno się zwrócić większą uwagę na te osoby, które rzeczywiście dopuszczają się hejtu. - Dzisiaj są trudne czasy, mylimy wszystko ze wszystkim. Nikt nie może się odezwać, bo zaraz zostanie skrytykowany. Przemyślmy, zobaczmy, nie oceniajmy książki po okładce. Przestańcie robić dym, gdzie go nie ma, a idźcie właśnie tam, gdzie jest źle i pokażcie ludziom, którzy szykanują innych, że nie mają do tego prawa - podsumowała.

Czytaj też:
Fatfobia Anny Lewandowskiej. „Oddajmy głos grubym”