Ojciec Łukasza Płoszajskiego od ponad dwóch miesięcy walczy z koronawirusem. „Na szczęście był respirator”

Ojciec Łukasza Płoszajskiego od ponad dwóch miesięcy walczy z koronawirusem. „Na szczęście był respirator”

Łukasz Płoszajski
Łukasz Płoszajski Źródło:Newspix.pl / MAREK KONRAD / FOTONEWS
Łukasz Płoszajski, aktor znany najbardziej z roli Artura Kulczyckiego w serialu Polsatu „Pierwsza miłość”, już w grudniu informował, że jego ojciec jest chory na koronawirusa. Niestety wciąż jego stan jest bardzo ciężki i przebywa w szpitalu. O zmaganiach z COVID-19 aktor opowiedział w wywiadzie z „Na Żywo”.

Już w październiku Płoszajski pisał, że jego ojciec walczy z chorobą od ponad miesiąca. Niestety od tamtej pory niewiele się zmieniło. Jak informuje w nowym wywiadzie aktor, jego ojciec, pan Wojciech, wciąż leży pod respiratorem.

„Pozostały jedynie teleporady”

Płoszajski relacjonował, że jego rodzice przebywali w sanatorium kilka miesięcy temu. Nie jest jednak pewne, czy jego ojciec zaraził się COVID-19 przez czy podczas pobytu tam. – Lekarz, który odwiedził go w sanatorium, zdiagnozował mu zupełnie inną chorobę niż zapalenie płuc. Następnie wypuszczono go z sanatorium bez kolejnej kontroli lekarskiej i wypisu z sanatorium. Po powrocie do domu tata nie był w stanie umówić się z żadnym lekarzem. Pozostały jedynie teleporady. Nie doszłoby do takiej sytuacji, gdyby tata miał normalny kontakt z lekarzem. Chorując na zapalenie płuc ponad dwa tygodnie, w ogóle nie był leczony – mówił aktor.

„Na szczęście przyjechało pogotowie”

Jak wyjaśnił, gdy jego ojciec zaczął mieć problemy z oddychaniem, rodzina postanowiła wezwać do niego karetkę. – Na szczęście przyjechało pogotowie. Na szczęście było miejsce w szpitalu. Na szczęście był respirator. Na szczęście wspaniali lekarze szpitala zakaźnego w Łodzi robią, co mogą, by postawić tatę na nogi – przyznał. Dodał, że choroba u jego ojca rozwijała się powoli, odbierając wydolność płucom. – Gdyby można było odbyć wizytę lekarską w gabinecie, do tego by nie doszło. A tak mój tata o mało nie umarł. Pozostaje mi cieszyć się, że karetka przyjechała na czas, że został przyjęty do szpitala i znalazł się dla niego wolny respirator – dodał.

Czytaj też:
Dagmara Kaźmierska pokazała zdjęcia sprzed lat. Jak zmieniła się „królowa życia”?