Już w październiku Płoszajski pisał, że jego ojciec walczy z chorobą od ponad miesiąca. Niestety od tamtej pory niewiele się zmieniło. Jak informuje w nowym wywiadzie aktor, jego ojciec, pan Wojciech, wciąż leży pod respiratorem.
„Pozostały jedynie teleporady”
Płoszajski relacjonował, że jego rodzice przebywali w sanatorium kilka miesięcy temu. Nie jest jednak pewne, czy jego ojciec zaraził się COVID-19 przez czy podczas pobytu tam. – Lekarz, który odwiedził go w sanatorium, zdiagnozował mu zupełnie inną chorobę niż zapalenie płuc. Następnie wypuszczono go z sanatorium bez kolejnej kontroli lekarskiej i wypisu z sanatorium. Po powrocie do domu tata nie był w stanie umówić się z żadnym lekarzem. Pozostały jedynie teleporady. Nie doszłoby do takiej sytuacji, gdyby tata miał normalny kontakt z lekarzem. Chorując na zapalenie płuc ponad dwa tygodnie, w ogóle nie był leczony – mówił aktor.
„Na szczęście przyjechało pogotowie”
Jak wyjaśnił, gdy jego ojciec zaczął mieć problemy z oddychaniem, rodzina postanowiła wezwać do niego karetkę. – Na szczęście przyjechało pogotowie. Na szczęście było miejsce w szpitalu. Na szczęście był respirator. Na szczęście wspaniali lekarze szpitala zakaźnego w Łodzi robią, co mogą, by postawić tatę na nogi – przyznał. Dodał, że choroba u jego ojca rozwijała się powoli, odbierając wydolność płucom. – Gdyby można było odbyć wizytę lekarską w gabinecie, do tego by nie doszło. A tak mój tata o mało nie umarł. Pozostaje mi cieszyć się, że karetka przyjechała na czas, że został przyjęty do szpitala i znalazł się dla niego wolny respirator – dodał.
Czytaj też:
Dagmara Kaźmierska pokazała zdjęcia sprzed lat. Jak zmieniła się „królowa życia”?