Pandemia sprawiła, że świat zwolnił, a wiele branż zamknięto na długie miesiące. I choć artyści narzekają, że nie mają możliwości zarobku, to nie należy do nich Edyta Górniak. Podczas rozmowy na Instagramie z Rafałem Brzozowskim, diwa wyznała, że gdy pojawił się koronawirus, ona była już na skraju wyczerpania z przepracowania.
Pandemia uratowała Górniak życie
Dramatyczna sytuacja, którą miała na myśli piosenkarka wydarzyła się w 2019 roku, na festiwalu w Opolu, kiedy to Górniak zasłabła na scenie.
– Przez ostatnie dwa lata przed tym, co wydarzyło się na świecie, ja pracowałam w takim natężeniu, pracowałam tak intensywnie, że miałam taki moment w Opolu... Taki stan przedzawałowy. Pracowałam bardzo dużo i gdyby nie ten 2020 rok, to przyrzekam z ręką na sercu, że nie wiem czy bym przeżyła – stwierdziła wokalistka.
Opowiadała też, że w tamtym czasie nie spała, nie żyła higienicznie i była niezwykle wyczerpana pracą. – Ten rok 2020 dla mnie był zbawienny, bo ocalił mi prawdopodobnie życie – skwitowała.
Czytaj też:
Edyta Górniak nie wierzy w pandemię, ale dla lekarzy zaśpiewa. Medycy są oburzeni