„Żeby nie było śladów”. Łazarewicz odniósł się do kontrowersji. „Pojechałbym na koniec świata”

„Żeby nie było śladów”. Łazarewicz odniósł się do kontrowersji. „Pojechałbym na koniec świata”

Cezary Łazarewicz, autor reportażu i książki o sprawie Grzegorza Przemyka, na których kanwie powstał film „Żeby nie było śladów” skomentował kontrowersje w związku z premierą obrazu w Wenecji.

Meller krytykuje twórców filmu

Przypomnijmy, w piątek 3 września dowiedzieliśmy się, że film „Żeby nie było śladów” został polskim kandydatem do Oscara. Już pięć dni później polska ekipa pojawiła się na Festiwalu Filmowym w Wenecji, aby promować obraz Matuszyńskiego. W sieci pojawiły się głosy, że „na ściance” zabrakło najważniejszej osoby, czyli Cezarego Łazarewicza. To jego książka zatytułowana „Żeby nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka” była kanwą obrazu Jana P. Matuszyńskiego. Na nieobecność pisarza i dziennikarza zwrócił między innymi uwagę Marcin Meller.

„Słuchajcie aroganckie dzbany! Gdyby nie pasja Cezarego, gdyby nie jego wrażliwość i poszukiwanie prawdy, lata pracy, gdyby nie jego genialna książka to by was tam nie było. Jak to mówi pewien mój młody kolega z pracy: ja je**e!” – nie przebierał w słowach publicysta.

Łazarewicz odpowiada

Kontrowersje postanowił skomentować sam zainteresowany czyli Cezary Łazarewicz. Dodał na swoim oficjalnym Facebooku post, w którym zapewnił, że nie czuje się pominięty. „Bardzo dziękuje wszystkim dzięki którym mogłem wejść na światową premierę i zapewniam, że pojechałby na koniec świata by to zobaczyć, bo warto. Jankowi kibicuję i trzymam kciuki za jego sukcesy” - czytamy. Do postu pisarz dodał także wspólną fotografię.

facebookCzytaj też:
„Żeby nie było śladów”. Marcin Meller krytykuje twórców. „Aroganckie dzbany!”