„Eternals” wywołał niemałe zamieszanie. Wyjaśniamy, o co chodzi w scenach po napisach

„Eternals” wywołał niemałe zamieszanie. Wyjaśniamy, o co chodzi w scenach po napisach

Kadr z filmu „Eternals”
Kadr z filmu „Eternals” Źródło: MCU
Jeżeli jesteście już po seansie filmu „Eternals” i nie opuściliście kina za wcześnie, mieliście szansę obejrzeć dwie znaczące dla całego uniwersum sceny po napisach. Jedna z nich zawiera nowego superbohatera, a druga zwiastunie kolejnego. Wyjaśniamy, o co chodzi.

Uwaga! Tekst zawiera spoilery. Polecamy przeczytać go już po seansie.

Harry Styles w „Eternals”

Od miesięcy krążyły pogłoski, że w „Eternals” zadebiutuje nowy bohater Marvel Cinematic Universe. I tak, w pierwszej scenie po napisach, podczas gdy Druig, Thena i Makkari, spędzają czas na swoim statku w kosmosie, teleportuje się tam pijany troll Pip. Stworzenie zapowiada także przybycie swojego pana – Erosa (Starfox), brata Thanosa. W tę postać, ku zdziwieniu fanów MCU, wciela się Harry Styles, muzyk i aktor, którego wcześniej oglądać mogliśmy np. w „Dunkierce”. – Jesteśmy tutaj, aby pomóc! Wasi przyjaciele mają spore kłopoty, a my wiemy, gdzie ich znaleźć! – mówi Eros w scenie po czym tworzy własną wersję małej świecącej kuli kosmicznej energii, której Ajak i Sersi używali do komunikowania się ze swoim niebiańskim twórcą Arishemem.

Kim jest Eros?

Starfox jest młodszym synem Mentora, mieszkającego na Tytanie. W przeciwieństwie do starszego brata Thanosa, Eros uwielbia życie oraz przyjemności. Jim Starlin tworzył te dwie postaci na zasadzie przeciwieństw – Thanos to śmierć, Eros to pożądanie. W komiksach Eros jest beztroskim kobieciarzem, nigdy nie traktującym niczego poważnie. Posiada zdolność wywoływania u otaczających go osób uczuć przyjemności i zachwytu. Umie też latać, manipulować materią oraz regenerować się. Potrafi okiełznać kosmiczną moc i wykorzystać ją w formie ładunków. Jest bardzo silny i wolno się starzeje. Porozumiewa się w ponad 500 językach.

Kit Harrington w „Eternals” – o co chodzi z końcową sceną?

Kit Harrington wciela się w produkcji Chloe Zhao w Dane'a Whitmana. Widzimy go głównie na początku obrazu w scenach z Sersi, jednak pod koniec filmu okazuje się, że nie jest to przypadkowa postać. W drugiej po napisach końcowych scenie, widzimy Whitmana, który zbiera się na odwagę, aby otworzyć skrzynię. W środku znajduje się miecz i napis: „Mors mihi lucrum”, co oznacza „Śmierć jest moją nagrodą”. Gdy bohater chce go dotknąć, tajemniczy głos zadaje mu pytanie, czy jest na to rzeczywiście gotowy. Wcześniej Dane daje też do zrozumienia w rozmowie z Sersi, że niedawno odkrył stary rodzinny sekret, jednak w scenie tej bohaterkę ostatecznie porywa Arishem.

Wszystko wskazuje na to, że Harrington wcieli się w kolejnych filmach MCU w Czarnego Rycerza (Black Knight). Jednym z pierwszych Czarnych Rycerzy stworzonych przez Stana Lee i artystę Joe'a Maneely'ego w 1955 roku był Sir Percy ze Skandii, walczący po stronie Króla Artura. To właśnie monarcha podarował mu Hebanowe Ostrze, potężny miecz stworzony przez Merlina z meteorytu Starstone. Drugim Czarnym Rycerzem był Nathan Garrett – naukowiec i przestępca. Gdy jego czyny uczyniły go niegodnym władania mieczem, stworzył swoją własną, ulepszoną wersję. Trzecim Czarnym Rycerzem jest po prostu Dane Whitman, człowiek, który – jak widzieliśmy – wchodzi w posiadanie miecza z czasów arturiańskich i... staje się superbohaterem.

Czytaj też:
Recenzja „Eternals”. Gdzie się podziały wyraziste postaci?