„Cóż, właśnie dowiedziałem się, że zostałem usunięty z listy szczepień. Zarejestrowano mnie i zaproszono mailem na 25 stycznia, ale zlikwidowano nagle adres punktu i powiedziano, żebym sobie poszukał nowego. Termin oczywiście gdzieś poza horyzontem” – napisał we wtorek 19 stycznia Jan „Ptaszyn" Wróblewski na Facebooku.
W dalszej części wpisu muzyk oceniał sytuację, w której się znalazł, nawiązując do płacenia podatków. „Gdybym mógł tak płacić podatki – przyjąć termin, a potem sobie go odsunąć na lepsze czasy. Ale rozumiem, że są młodsi, zdrowsi, poza kolejnością, w lepszym fachu, czyli bardziej potrzebujący. Może dożyję, ale zaczynam wątpić” – kontynuowała legenda polskiego jazzu.
„A jednak światełko w tunelu jest"
Jan „Ptaszyn" Wróblewski opublikował kolejny wpis, w którym poinformował, w jaki sposób potoczyła się jego sytuacja. „A jednak światełko w tunelu jest. Kilkanaście minut po publikacji na Facebooku dostałem telefon, że w innym miejscu, ale w uzgodnionym terminie mnie ponoć przyjmą. Potęga Facebooka zaczyna mnie przerażać, bo na telefon nic nie mogłem załatwić, a jedynie kazano mi się wypchać” – czytamy.
Jan „Ptaszyn" Wróblewski: Jestem optymistą
Ostatni wpis w sprawie szczepienia Jan „Ptaszyn" Wróblewski opublikował w środę 20 stycznia. Muzyk zwrócił uwagę, że nie tylko on znalazł się w trudnej sytuacji. „Takich pechowców jak ja, zarejestrowanych i zaproszonych do nieistniejącego punktu było więcej. Jak się dziś dowiedziałem u źródła, czyli w nowej »kłujni«, ponoć wszystkich nas przesunięto na nowy adres z zachowaniem wcześniej podanego terminu” – napisał 84-letni muzyk.
„Jestem optymistą, bo to w szpitalu, a lekarze z tych instytucji dwukrotnie w ciągu ostatnich 15 miesięcy uratowali mi życie, za co dozgonnie jestem wdzięczny i nie mam żadnych powodów by im nie ufać” – kontynuował artysta.
facebookCzytaj też:
Brytyjska odmiana koronawirusa wykryta w Polsce. Laboratorium potwierdza