Stuhrowie już raz przyjęli uchodźców. Tłumaczą, dlaczego nie robią tego obecnie

Stuhrowie już raz przyjęli uchodźców. Tłumaczą, dlaczego nie robią tego obecnie

Maciej Stuhr i Katarzyna Błażejewska
Maciej Stuhr i Katarzyna Błażejewska Źródło:Newspix.pl / Aleksander Majdanski
Katarzyna Błażejewska-Stuhr i Maciej Stuhr pewien czas temu podjęli decyzję o przyjęciu pod swój dach czeczeńskiej rodziny. W rozmowie z „Plejadą” małżonka aktora opowiadała o obecnym kryzysie migracyjnym i tłumaczyła, dlaczego tym razem trudniej jest pomóc przybyszom.

Stuhrowie działają w ramach Grupy Granica i razem z aktywistami podejmują wysiłki, by pomagać migrantom uwięzionym na polsko-białoruskiej granicy. Katarzyna Błażejewska-Stuhr w rozmowie z dziennikarzami zaznaczyła, że w rzeczywistości nikt nie wie, co dzieje się w pasie przygranicznym, ponieważ ze względu na stan wyjątkowy nie mogą tam dotrzeć dziennikarze ani organizacje pozarządowe.

– Starałam się trochę dystansować od tej sytuacji ze względu na swoje zdrowie psychiczne i próbowałam nie czytać i nie śledzić informacji stamtąd, ale to nie było łatwe. Te informacje do mnie docierały, dlatego dwa tygodnie temu zaangażowałam się bardziej w działania przy granicy i postanowiłam pojechać tam, żeby sprawdzić, jak to wygląda i co mogę zrobić, żeby z Warszawy pomagać mieszkańcom miejscowości przy granicy i wspierać ich w pomocy uchodźcom – przyznała Błażejewska-Stuhr.

Błażejewska-Stuhr o kryzysie migracyjnym: Miałam ataki paniki

Angażująca się w sprawy społeczne Katarzyna podkreśliła, że trudno jej było znieść sytuację na wschodzie kraju. – Ja od dłuższego czasu mam problemy ze snem, ale tam budziłam się co 15 minut i miałam ataki paniki, bo myślałam, że ja leżę w ciepłym łóżku, a być może ktoś tuż obok zamarza, bo już w nocy pojawiły się przymrozki. To naprawdę jest bardzo ciężkie i dlatego tym bardziej współczuję mieszkańcom tamtych terenów, którzy nie mogą stamtąd wyjechać tak, jak ja – mówiła.

Katarzyna Błażejewska-Stuhr zapewniła, że razem z mężem znów byłaby gotowa przyjąć migrantów do swojego domu. – Dostaję dużo przepełnionych nienawiścią komentarzy, „żebym sobie ich wzięła”, a ja naprawdę z chęcią bym ich „sobie wzięła”, natomiast prawo mówi wyraźnie, że do momentu procedury azylowej, ci ludzie muszą pozostać w ośrodkach dla uchodźców. Potem jak najbardziej służymy pomocą w miarę naszych możliwości – wyjaśniała.

Czytaj też:
Barbara Kurdej-Szatan przeprosiła za swoje słowa. Opublikowała oświadczenie na Instagramie