Już w piątek 28 grudnia Netflix odda władzę widzom? To może być przełom w dziedzinie seriali

Już w piątek 28 grudnia Netflix odda władzę widzom? To może być przełom w dziedzinie seriali

Kadr z filmu "Bandersnatch"
Kadr z filmu "Bandersnatch" Źródło: YouTube / Netflix
Przy okazji premiery najnowszego sezonu „Black Mirror” Netfliks zamierza umożliwić oglądającym „interaktywne” oglądanie? Takie wnioski można wyciągnąć z zapowiedzi platformy i po obejrzeniu trailera do filmu „Bandersnatch”.

Przedstawiając najnowsze dzieło spod znaku „Black Mirror”, twórcy nie boją się używać określenia „wydarzenie”. Prawdopodobnie nie tylko dlatego, że będzie to najdłuższa produkcja z tej niezwykłej serii. Eksperci z Hollywood i branży filmowej spodziewają się, że to właśnie teraz Netflix zaprezentuje nowy mechanizm, pozwalający widzom na wybranie zakończenia. W końcu trudno wyobrazić sobie do tego lepszy tytuł, niż właśnie futurystyczne „Black Mirror”. Oczywiście starsi widzowie mogą pamiętać eksperymenty z telefonicznym głosowaniem, wpływającym na fabułę seriali. W czasach powszechnego dostępu do internetu byłby to jednak pierwszy tak powszechny i znaczący przypadek oddania władzy w ręce widzów.

„Bandersnatch”

Jak potwierdziła platforma , pierwszy element składowy kolejnego sezonu „Black Mirror” będzie nosił tytuł „Bandersnatch” i będzie najdłuższym z dotychczas nakręconych w ramach tego cyklu. Z długością szacowaną na 300 minut już teraz został oficjalnie nazywany pierwszym filmem w ramach projektu „Black Mirror”. Na platformie Netflix produkcja ma pojawić się już 28 grudnia.

Słowo „Bandersnatch” oznacza fikcyjne stworzenie, pojawiające się w powieściach Lewisa Carrolla, m.in. w „Through the Looking-Glass” („Po drugiej stronie lustra”), która jest traktowana jak kontynuacja przygód „Alicji w Krainie Czarów”. Bondersnatch to stwór o długiej szyi i kłapiących szczękach, odznaczający się niezwykłą szybkością i dzikością. Choć na podstawie samego tytułu trudno oczywiście wyobrażać sobie cały film, powyższy opis z pewnością jeszcze bardziej zwiększa ciekawość oczekujących na premierę fanów.

„Black Mirror”

Ci, którzy już oglądali „Czarne lustro”, wiedzą, że nie jest to typowy serial. Mamy tu raczej do czynienia ze zbiorem krótkich filmów, dla których elementem wspólnym jest pokazanie możliwej wizji naszego świata w przyszłości. Zwykle jest to dość czarny, lecz całkiem realny i nie aż tak odległy w czasie scenariusz – stąd tytuł całej serii. Od 2011 roku serial ten doczekał się już sześciu statuetek Emmy i nieustannie zbiera świetne oceny wśród fanów i krytyków: 8,9 na IMDb; 8,4 na Filmwebie; 89 proc. na Rotten Tomatoes i 8,5 na Metacritic.

Czytaj też:
Netflix testuje wyjątkowo dziwną opcję. Czy taki „rozpraszacz” ma szansę się przyjąć?