Ks. Eugeniusz M. jednym z bohaterów filmu Sekielskiego. Kulisy odwołania kustosza sanktuarium w Licheniu

Ks. Eugeniusz M. jednym z bohaterów filmu Sekielskiego. Kulisy odwołania kustosza sanktuarium w Licheniu

Bazylika Matki Bożej Bolesnej Królowej Polski
Bazylika Matki Bożej Bolesnej Królowej PolskiŹródło:Wikimedia Commons / Czechu81/CC BY-SA 4.0
Reputację księdza Eugeniusza M. ostatecznie zszargać może film braci Tomasza i Marka Sekielskich „Tylko nie mów nikomu”. Już w 2004 roku „Wprost” wspólnie z Polsatem odsłonił kulisy dymisji M. z Lichenia.

Poniższy tekst, zatytułowany „Bazylika rodzinna”, pochodzi z 42 numeru tygodnika „Wprost” z 2004 roku. Autorami są Paweł Rusak, Stefan Kukulski oraz Łukasz Kurtz.

Rodzinny interes

Parafia w Licheniu jest jedną z najbogatszych w Polsce. Jej miesięczne wydatki sięgały nawet 20 mln zł – wynika z naszych rozmów z byłymi bliskimi współpracownikami księdza M. Przedstawiciele zakonu marianów twierdzą, że faktyczna kwota jest kilkakrotnie mniejsza, ale gdy poprosiliśmy o stosowne dokumenty, odmówiono nam. Mimo obracania wielkimi kwotami, w parafii nie jest prowadzona fachowa dokumentacja. Wpływy i wydatki są zapisywane w brulionach. Eugeniusz R. i inni pracownicy sklepików przy parafii nie mają kasy fiskalnej ani w inny sposób nie dokumentują obrotu. Podobnie jest z przyjmowaniem towaru do sklepów – dostawcy nie otrzymują pokwitowania. System ten pozwala na nadużycia.

Przez kilka lat pieniądze wpłacane przez wiernych na budowę bazyliki w Licheniu wyciekały szerokim strumieniem na cele nie mające z tą inwestycją nic wspólnego. Pieniędzmi na budowę bazyliki zarządzali członkowie rodziny księdza M., m.in. Eugeniusz R., Krystyna O., Wiridiana S. (kuzyni i kuzynki księdza). Jeden z kuzynów, Zdzisław N., był prawą ręką księdza M. w sprawach finansów sanktuarium. W Licheniu mówi się o nim jako o „kierowniku inwestycji”. W rozmowie z dziennikarzem Polsatu Zdzisław N. przyznał, że zajmuje się m.in. zatwierdzaniem faktur do zapłaty. Tymczasem przedstawiciele zakonu marianów w oficjalnym liście stwierdzili, że Zdzisław N. „doradzał jedynie w sprawach procesu budowlanego. Nie podejmował żadnych decyzji merytorycznych, ponieważ nie miał do tego ani upoważnienia, ani kompetencji”.

Gdy członkowie rodziny księdza M. zajmowali się finansami Lichenia, bardzo poprawiła się ich sytuacja materialna. Jeden z krewnych księdza zbudował pod Warszawą willę dla swojej córki wartą około 2 mln zł. Inni rozbudowali gospodarstwa, kupili nowe samochody.

Ksiądz M. w wywiadzie przyznał, że w Licheniu pracowało kilkunastu jego krewnych i tylko oni zajmowali się pieniędzmi wpłacanymi na rzecz sanktuarium. Już 6 lipca 2004 r. zwróciliśmy się do księdza Andrzeja Pakuły, prowincjała Zgromadzenia Księży Marianów w Polsce, o ustosunkowanie się do naszych ustaleń. Poinformowano nas, że członkowie rodziny księdza M. „nie mają kontaktu z pieniędzmi”.

Ksiądz dobrodziej

Bardziej bulwersująca niż rozporządzanie pieniędzmi sanktuarium przez rodzinę księdza M. jest jego znajomość z Bogdanem Ch., ogrodnikiem, osobistym kierowcą i jednym z najbliższych współpracowników. – Swój homoseksualizm odkryłem dopiero dzięki księdzu M. Dlatego, że jestem gejem, byłem z nim blisko związany i zaliczany do zaufanych pracowników – mówi Bogdan Ch. Ch. twierdzi, że kiedy został zatrudniony w Licheniu, został partnerem seksualnym księdza. – W zamian, choć oficjalnie zarabiałem 800 zł, mogłem w krótkim czasie wybudować dom w Ostrowie Wielkopolskim, w ciągu kilku lat zmieniłem wiele samochodów, a dziś żyję z procentu bankowego – mówi Ch. Ksiądz M., pytany o Ch., gwałtownie zaprzeczył i zakończył rozmowę.

Wśród prezentów, jakie miał otrzymać od księdza M., Ch. wymienia m.in. chevroleta luminę, BMW Z3, mercedesa klasy S oraz chryslera 300 M. Pytany, czy nie rzuca bezpodstawnych oszczerstw na księdza, Ch. mówi, że „człowiek zarabiający 800 złotych miesięcznie nie mógłby odłożyć pieniędzy nawet na luksusowy samochód”. Na te wyznania ksiądz M. powiedział tylko: „Samochodów nie fundowałem, pieniędzy nie dawałem ani nie pożyczałem. Rozmowa skończona”. Sprawdziliśmy w urzędzie skarbowym w Strzelinie: z dokumentów wynika, że ksiądz Eugeniusz M. pożyczał Bogdanowi Ch. pieniądze na kupno samochodów, rozkładając spłatę w ratach na 10 lat, bez odsetek. Ustaliliśmy, że nie ma dowodów, że pożyczki spłacono.

Dymisja bez powodu?

Gdy z wynikami dziennikarskiego śledztwa zapoznaliśmy księdza Andrzeja Pakułę, prowincjała Zgromadzenia Księży Marianów w Polsce, tego samego dnia otrzymaliśmy pismo od adwokata Andrzeja Zawory z sopockiej Kancelarii Radców Prawnych i Adwokatów, w którym grozi się sprawami sądowymi. W sprawie Bogdana Ch. mecenas Zawora napisał: „Pracownik ten został zwolniony z pracy przez księdza kustosza, w związku z czym postanowił on zemścić się na swoim byłym pracodawcy, a przy okazji zaszkodzić wizerunkowi całego Zgromadzenia Księży Marianów oraz bazyliki w Licheniu”. Jednocześnie Zawora prosił nas o „czas niezbędny do zbadania sprawy przez władze zgromadzenia i ustosunkowania się przez prowincję do wszystkich faktów i zarzutów byłego pracownika”. Miesiąc później przełożeni księdza Eugeniusza M. odwołali go ze stanowiska kustosza bazyliki i zakazali kontaktów z mediami.


W najnowszym wydaniu tygodnika „Wprost” wywiad z Tomaszem Sekielskim, który wspólnie ze swoim bratem Markiem Sekielskim stworzył film dokumentalny pt. „Tylko nie mów nikomu”.

Czytaj też:
Abp Stanisław Gądecki o filmie „Tylko nie mów nikomu”: Pragnę podziękować reżyserowi

Źródło: Wprost