Śmierć kapitana Fiorentiny. Znamy wyniki sekcji zwłok

Śmierć kapitana Fiorentiny. Znamy wyniki sekcji zwłok

Davide Astori
Davide AstoriŹródło:Newspix.pl / Matteo Ciambelli
Wstępne wyniki sekcji zwłok Davide Astoriego potwierdziły, że kapitan Fiorentiny zmarł z przyczyn naturalnych, które były związane z problemami z sercem, prawdopodobnie bradykardią.

Davide Astori miał zagrać 4 marca w pierwszym składzie w ligowym meczu Fiorentiny z Udinese. Piłkarz został znaleziony martwy w pokoju hotelowym. Z pierwszych informacji wynikało, że Astori zmarł we śnie, jednak śledztwo w tej sprawie zmierza w innym kierunku. Jak podawał 5 marca „Guardian”, prokurator polecił zbadanie wątku, mówiącego o nieumyślnym zabójstwie. Sekcję włok piłkarza ustalono na 6 marca i odbyła się ona zgodnie z planem.

Znamy wstępne wyniki sekcji zwłok

Prokurator Antonio De Nicolo poinformował, że na podstawie przeprowadzonych badań, jako przyczynę śmierci piłkarza można wskazać zatrzymanie krążenia, które było spowodowane chorobą serca, prawdopodobnie bradykardią. Śledczy przyznał, że pełny raport w tej sprawie poznamy dopiero za 2 miesiące. – Dla pewnej diagnozy konieczne są głębsze badania histologiczne – wyjaśnił. Mimo to stwierdził, że patrząc na wstępne wyniki nic nie wskazuje na to, by istniały zewnętrzne przyczyny śmierci Astoriego. Ciało kapitana Fiorentiny ma zostać przetransportowane do Coverciano we Florencji, gdzie każdy będzie mógł pożegnać piłkarza. Pogrzeb ma odbyć się 7 marca nad ranem.

Kim był Davide Astori?

Astori był wychowankiem Milanu. W wieku 19 lat klub rozpoczął wypożyczanie gracza, gdyż nie miał szans na występy w pierwszej jedenastce. W 2008 r. Astori został sprzedany przez działaczy Milanu do Cagliari. Później występował w barwach Romy, aby w 2015 roku trafić do Fiorentiny. Został kapitanem zespołu i w obecnym sezonie zagrał w 25 ligowych meczach. Z medialnych doniesień wynika, że 5 marca miał związać się ze swoim klubem nowym kontraktem.

Czytaj też:
Kapitan Fiorentiny Davide Astori znaleziony martwy. Miał 31 lat

Źródło: espn.com