Śmierć Dawida Kosteckiego. Przedstawiciel MS chciał robić zdjęcia zwłok dla Ziobry?

Śmierć Dawida Kosteckiego. Przedstawiciel MS chciał robić zdjęcia zwłok dla Ziobry?

Dawid Kostecki
Dawid KosteckiŹródło:Newspix.pl / Maciej Goclon
Edyta Kostecka napisała list do Jarosława Kaczyńskiego, domagając się wyjaśnienia okoliczności śmierci męża. Z korespondencji udostępnionej przez Radio Zet wynika, że przedstawiciel resortu sprawiedliwości chciał robić zdjęcia zwłok byłego boksera.

List Edyty Kosteckiej do  opublikował serwis Radia Zet. Żona zmarłego na początku sierpnia boksera podkreśliła w korespondencji, że od miesiąca stara się wyjaśnić sprawę śmierci męża. Zaznaczyła, że aż do 2 sierpnia rozmawiała z nim codziennie, co tydzień odwiedzała go w areszcie, a cała rodzina okazywała sportowcowi wparcie. „Z niecierpliwością oczekiwaliśmy na jego wyjście z więzienia. Mój mąż przepracował swoją próbę samobójczą sprzed lat i odbył profesjonalną terapię. Z całą pewnością nie miał żadnej depresji. Nigdy nie uwierzę, że Dawid mógł się zabić” – dodała Kostecka.

Prokurator odsunięty od śledztwa?

Wdowa bo byłym bokserze napisała do prezesa , że podległa mu traktuje bliskich Kosteckiego oraz ich pełnomocników „jako zagrożenie związane z tym, że chcą wyjaśnienia przyczyn śmierci” sportowca. Wyjaśniła, że rodzina „Cygana” nie ma wglądu w akta postępowania, a o niektórych dowodach dowiaduje się z przekazów medialnych. „Czy może Pan panie Prezesie zrozumieć jak się czuje człowiek, który o dowodach ze śledztwa dowiaduje się z mediów, bo prokuratura odmawia wydania ich rodzinie, ale chętnie dzieli się nimi z mediami? Czy Pan jako bliski ofiar katastrofy smoleńskiej nie miał dostępu do akt sprawy?" – dopytywała Kostecka.

Autorka listu ujawniła także zeznania prokuratura Kapuścińskiego, który był obecny podczas oględzin zwłok Kosteckiego. Miał on poinformować, że „do celi wchodził przedstawiciel Ministerstwa Sprawiedliwości i chciał robić zdjęcie jej zmarłemu mężowi po to, aby przekazać to zdjęcie ministrowi sprawiedliwości”. „Po co rządowi zdjęcie mego zmarłego męża? I dlaczego odsunięto od prowadzenia sprawy tego prokuratora, który ujawnił ślady na szyi? Czy dlatego, że nie zgodził się na to zdjęcie?” – czytamy w dalszej części listu.

Kostecka podkreśliła, że „Cygan” nie był „świętym człowiekiem”. Dodała, że był za to polskim obywatelem oraz dzielnym sportowcem, przez co „zasługuje na wyjaśnienie tego, kto go zabił”. „Nie jestem politykiem i nie obchodzi mnie to, że ta śmierć nastała w czasie kampanii wyborczej. Chcę sprawiedliwego śledztwa i traktowania mnie uczciwie. Chcę, aby sprawców śmierci mego męża, jeżeli się ich znajdzie, surowo ukarać. Tego domaga się sprawiedliwość. Tego domagam się ja i moje dzieci” – podsumowała.

twitter

Dwa ślady na szyi

Dawid Kostecki zmarł 2 sierpnia nad ranem w celi Aresztu Śledczego Warszawa-Białołęka. Bokser miał powiesić się na pętli z prześcieradła, leżąc w łóżku pod kocem. Od początku jego rodzina nie wierzyła w to, że popełnił on samobójstwo. Z kolei sekcja zwłok Kosteckiego, którą zleciła prokuratura, wykluczyła udział w jego śmierci osób trzecich.

"Gazeta Wyborcza" informowała z kolei, że po tym, jak w celi znaleziono ciało „Cygana”, do aresztu wysłano prokuratorów Wojciecha Kapuścińskiego i Piotra Prenetę, którym towarzyszył biegły medyk sądowy dr Wojciech Sadowski. Kapuściński z Sadowskim oglądali ciało i celę, a Preneta zajął się przesłuchiwaniem współwięźniów.

Wspomniany przez Kostecką Kapuściński sporządził notatkę służbową z której wynika, że nie znalazł śladów obrony czy walki. Miał jednak wątpliwości, czy Kostecki popełnił samobójstwo. Sadowski z kolei przekręcił ciało na brzuch i odkrył dwa ślady na szyi. Kapuściński napisał, że „przypominają ślady powstałe w wyniku wkłucia igły”. Wspomniał w notatce o „możliwym zbrodniczym charakterze śmierci” i podejrzewał, że „Cygan” mógł zostać odurzony. Jako dowody zabezpieczył koc, prześcieradło i trzy części materaca podejrzewając, że jeśli byłemu bokserowi coś wstrzyknięto, to mogą znajdować się tam ślady. Sekcję zwłok przeprowadziła dr Agnieszka Dąbkowska z Zakładu Medycyny Sądowej w Warszawie. Jak podaje „Wyborcza”, Dąbkowska opisała w protokole dwa ślady na szyi Kosteckiego, ale ich dokładnie nie zbadała.

Czytaj też:
Tusk, Kopacz i byli ministrowie przed Trybunał Stanu? Komisja ds. VAT przyjęła raport Horały