Krzysztof Hołowczyc, jadący samochodem Mini All 4 Racing, zajął drugie miejsce na trzecim etapie 34 Rajdu Dakar i w klasyfikacji generalnej awansował na pozycję lidera.
Rozegrany 3 stycznia etap o długości 499 km - w tym 208 km odcinka specjalnego - prowadził z San Rafael do San Juan. Hołowczyc z belgijskim pilotem Jean-Marc Fortinem uzyskali drugi czas - 2 godziny i 28 minut. Lepszy o minutę i 9 sekund był Hiszpan Nani Roma, jadący także Mini All 4 Racing.
Po trzech etapach Rajdu Dakar załoga Orlen Teamu o 54 sekundy wyprzedza Amerykanów Robby'ego Gordona i Johnny'ego Campbella jadących Hummerem H3. Piąty jest dotychczasowy lider Francuz Stephane Peterhansel (Mini All4 Racing), który 3 stycznia metę osiągnął jako siódmy. W gronie motocyklistów prowadzenie objął Francuz Cyril Despres. Prowadzący po dwóch etapach Hiszpan Marc Coma popełnił błąd i skierował się na trasę dla samochodów oraz ciężarówek. Na trzecim etapie odcinki specjalne były jednak odmienne. Ta pomyłka sprawiła, że spadł na drugą pozycję i traci do Francuza 10 minut.
Hołowczyc po zakończeniu etapu przyznał, że w jego trakcie przeżył chwile strachu, ponieważ przez pewien czas... jechał pod prąd. - Trochę pobłądziliśmy. Źle skręciliśmy w jednym z miejsc, pojechaliśmy trasą motocyklistów i musieliśmy wracać pod prąd odcinka. Miałem ogromnego stracha, gdyż się śpieszyłem, a z naprzeciwka jechały na mnie motocykle. To ja jechałem pod prąd więc musiałem im ustępować. Później przeprawiając się przez rzekę, uderzyliśmy w gałąź, która przeszyła nam szybę i tak skończyliśmy odcinek specjalny - relacjonował przebieg etapu polski rajdowiec.PAP, arb