Legia i Wisła solidarnie zremisowały pierwsze spotkania 1/16 finału Ligi Europejskiej - warszawianie ze Sportingiem Lizbona 2:2, a piłkarze "Białej Gwiazdy" ze Standardem Liege 1:1. - Na pewno nie są to dobre zaliczki przed rewanżami, a ostatnie spotkania ligowe w wykonaniu Wisły i Legii też nie napawają optymizmem. Oba kluby mają swoje problemy - w Krakowie wychowawcze, a w Warszawie związane ze sprzedażą zawodników. Szkoda, że w takim momencie Legia doznała tak poważnych ubytków, ale takie są też polskie realia - powiedział Bosacki.
Dodał jednak, że wcale nie oznacza to, że obie drużyny już w czwartek pożegnają się z europejskimi pucharami. - Przypomnę tylko, że latem ubiegłego roku Legia też zremisowała ze Spartakiem 2:2 i wszyscy spisali ją na straty. A tymczasem ten dwumecz rozstrzygnęła na swoją korzyść i awansowała do fazy grupowej. Ja życzę obu klubom, by grały jak najdłużej, bo to będzie dla dobra całej polskiej piłki. Dzięki temu w kolejnych sezonach nasze drużyny będą później dołączać do rywalizacji w europejskich pucharach - podkreślił.
Rewanż Sportingu z Legią rozegrany zostanie w zupełnie w innych warunkach klimatycznych niż pierwszy mecz przed tygodniem w Polsce, gdzie panowała zimowa aura. Bosacki uważa, że kwestie pogodowe nie będą miały większego znaczenia. - Warunki atmosferyczne zawsze są równe dla obu drużyn i nikogo nie faworyzują. Prawdziwą różnicę robi fakt, że zarówno Standard, jak i Sporting są cały czas w trakcie sezonu ligowego. Dla trenerów Moskala i Skorży to jest duży dyskomfort, że ich piłkarze meczów o stawkę nie zdążyli zagrać więcej. Sparingi dużo wnoszą, ale to nie to samo - przyznał.
Były zawodnik Lecha Poznań twierdzi, że choć w tym roku runda wiosenna ruszyła wyjątkowo wcześnie, to jednak przerwa zimowa w Polsce wciąż jest zbyt długa. Bosacki postuluje, by rozgrywki ligowe w Polsce zaczynały się już na przełomie stycznia i lutego, a argument, że klimat nie sprzyja grze zimą go nie przekonuje. - Jeśli ktoś tak uważa, to zapraszam za naszą zachodnią granicę, np. do Norymbergi czy Monachium, gdzie zima jest bardziej sroga. I nikt tam nie widzi problemu. Liga kończy się tuż przed świętami Boże Narodzenia, a zaczyna w styczniu. Nam udaje się jeszcze powalczyć jesienią w europejskich pucharach i to nawet już kilka lat z rzędu. Potem zaczynają się problemy, bo gdy wszystkie zespoły z Hiszpanii, Włoch, Anglii, Niemiec czy Portugalii są "w sezonie", my go dopiero zaczynamy. I to jest główny argument za tym, by zmienić kalendarz rozgrywek - wyjaśnił.
36-letni Bosacki jest wychowankiem Lecha Poznań, w którym spędził większość swojej piłkarskiej kariery. Występował również w Amice Wronki i FC Norymbergi. Rozegrał 20 spotkań w reprezentacji i ponad 350 spotkań w polskiej ekstraklasie. Z poznańskim zespołem w 2010 roku wywalczył mistrzostwo kraju. Latem ubiegłego roku Lech nie przedłużył z nim kontraktu i obecnie nie jest związany z żadnym klubem, ale kariery oficjalnie nie zakończył.pap, ps