Nikozja oszalała. "Real przyjeżdża!"

Nikozja oszalała. "Real przyjeżdża!"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Real Madryt zmierzy się w Nikozji z Apoelem 27 marca (fot. EPA/PACO CAMPOS/PAP)
Wicemistrz olimpijski z Pekinu, dyskobol Piotr Małachowski od dwóch tygodni przebywa w Nikozji na zgrupowaniu - 27 marca w tym samym mieście odbędzie się mecz ćwierćfinałowy piłkarskiej Ligi Mistrzów Apoelu z Realem Madryt. - To, co się dzieje, to szaleństwo - ocenił.
- Chciałem kupić sobie bilet na spotkanie, ale to graniczy z cudem. Trzeba było stać od 1 w nocy przy kasie, a i tak nie było pewności, że  się go dostanie. Przez całą noc trwały już śpiewy, stadion i okolica są wyklejone plakatami, a w dniu meczu nawet my nie mamy jak zrobić treningu, bo wszystkie poboczne boiska są pozamykane - relacjonował mistrz Europy z Barcelony. Wejściówki na mecz kosztowały po 80 euro, ale w ciągu kilku minut w sprzedaży nie było już żadnych biletów.

- Wszyscy tu żyją tym wydarzeniem. Przyjazd piłkarzy Realu Madryt to  jest coś. W nocy myślałem, że coś się stało, tak było głośno, ale  okazało się, że wszyscy nie mogą się już doczekać meczu i stąd te śpiewy i okrzyki - opisywał Małachowski.

Mecz cypryjskiego Apoelu Nikozja z Realem Madryt w ćwierćfinale piłkarskiej Ligi Mistrzów określane jest jako starcie Dawida z  Goliatem. Piłkarze Apoelu nie są obecnie w najlepszej dyspozycji - 23 marca bezbramkowo zremisowali z lokalnym rywalem Omonią, choć rywal przez całą drugą połowę grał w dziesiątkę. Oprócz tego nie będzie mógł zagrać Gustavo Manduca, który trzy tygodnie temu zdobył bramkę w meczu z  Olympique Lyon, dzięki której doszło do dogrywki (Apoel wygrał w rzutach karnych 4:3).

Rywala z Cypru nie zamierza jednak lekceważyć trener Realu Jose Mourinho. Portugalczyk pamięta swoją ostatnią wizytę na Cyprze, kiedy w 2008 roku przyjechał tu z Interem Mediolan - wówczas włoski zespół zremisował z Anorthosisem Famagusta 3:3 w fazie grupowej. Poza tym Apoel wygrał pięć z siedmiu ostatnich meczów na własnym boisku w tegorocznych rozgrywkach LM.

PAP, arb