Challenge Cup siatkarzy: złoty set daje zwycięstwo Tytanowi AZS Częstochowa

Challenge Cup siatkarzy: złoty set daje zwycięstwo Tytanowi AZS Częstochowa

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tytan AZS Częstochowa pokonał AZS Politechnikę Warszawską w złotym secie (fot. PAP/Leszek Szymański)
Tytan AZS Częstochowa pokonał AZS Politechnikę Warszawską w finale Challenge Cup siatkarzy. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebny był złoty set, w którym gospodarze wygrali 18:16.

Niezwykle emocjonujące widowisko stworzyły polskie drużyny w finale Challenge Cup siatkarzy. Częstochowianie po zwycięstwie w Warszawie 3:1, na własnym boisku mieli szansę na pokonanie Politechniki po raz drugi. Prowadzili już nawet 2:0, ale ostatecznie, by wyłonić triumfatora rozgrywek, niezbędny był "złoty set".

W pierwszym secie gospodarze błyskawicznie zdobyli dużą przewagę, prowadzili 9:3, a nawet 14:6, a po drugiej przerwie technicznej stracili tylko trzy punkty i wygrali tę partię 25:14. Zdecydowanie bardziej wyrównany był drugi set. Politechnika prowadziła już 4:0, ale po pierwszej przerwie technicznej Tytan odzyskał przewagę (10:9). Później trwała walka niemal punkt za punkt, ale w końcówce decydujące akcje należały do miejscowych za sprawą Michała Kamińskiego i  Łukasza Wiśniewskiego, który zablokował Marcina Nowaka. Set zakończył się wynikiem 25:22 - i gospodarze prowadzili już 2:0.

W trzeciej odsłonie częstochowianie prowadzili 5:3, ale wskutek własnych błędów i zagrywki Grzegorza Szymańskiego, który zastąpił Pawła Mikołajczaka, stracili cztery punkty z rzędu. W tym okresie gry goście kontrolowali wydarzenia na parkiecie, prowadzili nawet 20:14, a wygrali partię 25:22. W czwartym secie na pierwszą przerwę techniczną zespoły zeszły przy prowadzeniu gości 8:5. Później przyjezdni także dominowali i choć gracze Tytana doprowadzili do remisu 22:22, to nie byli w stanie już odwrócić losów partii, którą przegrali do 23. W tie-breaku Tytan dobrze zaczął, ale szybko do głosu doszli warszawianie, którzy ostatecznie wygrali 15:11 i przedłużyli swoje szanse na ostateczny sukces.

Dodatkowa partia rozpoczęła się po myśli gości, którzy zdobyli sześć pierwszych punktów. Spowodowało to lawinę zmian w składzie miejscowych, a  trener Kardos posłał do boju Jakuba Oczkę, Bartosza Janeczka i Miłosza Hebdę. I właśnie trójka rezerwowych w dużym stopniu przyczyniła się do  odwrócenia losów seta. Gospodarze zdobyli cztery punkty z rzędu, ale  długo nie potrafili dogonić rywali, którzy prowadzili 8:5, 10:6 i 13:10. W tym momencie w aut zaserwował Niemiec Patrick Steuerwald, a po dwóch kolejnych atakach gości piłka również wylądowała poza boiskiem i zrobiło się 13:13. Pierwszą piłkę "pucharową" mieli goście, po ataku Krzysztofa Wierzbowskiego, ale wyrównał Hebda na 14:14. Później szala przechylała się z jednej strony na drugą, a decydujące okazały się dwa bloki Łukasza Wiśniewskiego i Dawida Murka na Szymańskim. Złoty set zakończył się wynikiem 18:16 dla  częstochowian, którzy zostali drugą polską drużyną (po Płomieniu Milowice), która triumfowała w europejskim pucharze.

PAP, arb