- Po występie na olimpiadzie w Londynie w judo, ciekawym doświadczeniem byłby start na kolejnych igrzyskach w kitesurfingu. Pływam amatorsko, okazjonalnie i oczywiście nie mam żadnych szans na sukcesy. Musiałbym trenować od dziecka, a nie od czterech lat, aby prezentować światowy poziom - powiedział Adamiec, który niedawno zajął piąte miejsce w mistrzostwach Europy w judo w Czelabińsku i przypieczętował awans na igrzyska.
Członkowie Rady Międzynarodowej Federacji Żeglarskiej wprowadzili w maju do programu igrzysk kobiecy skiff, katamaran w formule mieszanej i kitesurfing.
- Zawsze lubiłem deski, więc i tej z latawcem chciałem spróbować. Zaczęło się ze zwykłej ciekawości przed igrzyskami w Pekinie. Okazało się, że to świetna zabawa. Każdą wolną chwilę w sezonie letnim spędzam w zaprzyjaźnionej szkółce, zresztą zagląda do niej coraz więcej judoków, a dwaj z nich są już nawet instruktorami w nowej dyscyplinie. Szkolenie na kitesurfingu chciałby rozpocząć też wicemistrz Europy Tomasz Kowalski, ale skutecznie uniemożliwiają mu kłopoty z barkiem - stwierdził brązowy medalista ME-2007.
Judoka twierdzi, że najlepsze warunki do pływania na desce z żaglem są w Brazylii, czyli kraju-organizatorze igrzysk 2016 roku.
- Pierwszego Sylwestra w klapkach na nogach spędziłem w 2008 roku w miejscowości Paracuru, niedaleko Fortalezy. Tam miałem najlepsze warunki do pływania. Wiatr prawie codziennie, równy i mocny. Spoty zarówno z płaską wodą, jak i z falą. Do tego gorąco. Ten sport nie jest aż tak strasznie kosztowny, dwa latawce kosztują 6-7 tysięcy złotych. Z transportem też nie jest źle - przyznał Adamiec.
W piątek kadrowicze, m.in. Adamiec i Kowalski, rozpoczynają trzytygodniowy obóz kondycyjny w Cetniewie. Na początku czerwca polecą na zgrupowanie do Japonii, a przed igrzyskami czekają ich jeszcze treningi prawdopodobnie w Casteldefels pod Barceloną.sjk, PAP