Gortat wrócił z Afganistanu w mundurze. "W USA żołnierz jest szanowany jak prezydent"

Gortat wrócił z Afganistanu w mundurze. "W USA żołnierz jest szanowany jak prezydent"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Gortat wrócił do kraju w mundurze (fot. PAP/Jacek Turczyk)
Marcin Gortat, jedyny polski koszykarz występujący w NBA, spędził trzy dni w Polskim Kontyngencie Wojskowym w Afganistanie. Do Warszawy, ubrany w mundur komandosa, wrócił we wtorek wieczorem. - Podziękowałem żołnierzom za ich służbę - powiedział na lotnisku.
- Dziękuję Ministerstwu Obrony Narodowej za umożliwienie mi tego wyjazdu. Miałem okazję z bliska poznać profesjonalizm i dużą dyscyplinę polskich oddziałów. Należy im się wielki szacunek. Wojna w Afganistanie to tak naprawdę nie wymiana ognia między obiema stronami, ale mozolne budowanie cywilizacji przez żołnierzy, rozwijanie infrastruktury, dróg i szkół, uczenie miejscowej ludności - powiedział koszykarz. - Wizyta takich ludzi jak Marcin Gortat podnosi morale żołnierzy, odrywa ich na pewien czas od tych trudnych, odpowiedzialnych zadań. Dzięki temu, każdy następny dzień będzie dla nich trochę łatwiejszy - podkreślił z kolei rzecznik prasowy Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych podpułkownik Mirosław Ochyra.


Od pewnego czasu polski jedynak w NBA podczas wakacyjnych wizyt w Polsce spotyka się z rodzinami żołnierzy, odwiedza jednostki wojskowe. W marcu zaprosił do Phoenix weterana polskich misji pokojowych w różnych częściach świata.  - Od pięciu lat, kiedy jestem zawodnikiem ligi NBA, mam do czynienia z kulturą amerykańską, gdzie żołnierz naprawdę jest szanowany, niemal jak prezydent. Społeczeństwo doskonale zdaje sobie tam sprawę, że ludzie w mundurach bronią kraju przed różnego rodzaju zagrożeniami, w tym terroryzmem, i potrafi to docenić. Stwierdziliśmy z ludźmi z mojego otoczenia, że to samo należy się naszym żołnierzom, którzy prezentują nie gorszy poziom od Amerykanów, o czym przekonaliśmy się w Afganistanie. Dlatego w każdy sposób staram się dziękować za ich trud i poświęcenie, podkreślać ich zasługi. Tak jak to się robi w USA - wyjaśnił swoje kontakty z polską armią koszykarz.

PAP, arb