"Byliśmy spięci i graliśmy nerwowo, ale... wygraliśmy!"

"Byliśmy spięci i graliśmy nerwowo, ale... wygraliśmy!"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Libero polskiej reprezentacji Krzysztof Ignaczak ocenił, że wygrany mecz półfinałowy Ligi Światowej z Bułgarią 3:0 drużyna miała cały czas pod kontrolą, fot. PAP/EPA/VASSIL DONEV
Libero polskiej reprezentacji Krzysztof Ignaczak ocenił, że wygrany mecz półfinałowy Ligi Światowej z Bułgarią 3:0 drużyna miała cały czas pod kontrolą, mimo że czasami było bardzo nerwowo. W niedzielę Polacy zmierzą się z Amerykanami w finale.

- W pierwszym secie byliśmy troszeczkę spięci. Bardzo nam zależało, żeby dobrze wypaść i może efektem tego były proste błędy, które popełniliśmy. Natomiast myślę, że kolejne partie były pod kontrolą, może to wyglądało inaczej ze względu na gorący doping bałkańskiej publiczności, ale zapewniam, że wszystko było pod kontrolą - powiedział.

Bardzo słabo zostali ocenieni po meczu sędziowie - Holender Frans Loderus i Japończyk Akihiko Tano.

- Siatkówka jest teraz tak szybką grą, że ludzkie oko nie jest w stanie zobaczyć wszystkiego. Arbiter to też człowiek i czasem się myli. Gorsze było, że boczni sędziowie mu nie pomagali. Zachowywali się bardzo stronniczo. Dlatego może się pogubił. Może dobrą metodą byłoby wprowadzenie, tak jak w naszej rodzimej lidze, weryfikacji telewizyjnej - przyznał Ignaczak.

Libero polskiej kadry podkreślił, że ważne jest zachowanie w takich momentach zimnej krwi. - Nie można dać się sprowokować. Z arbitrem dyskusje nie mają sensu, a przez chwilę dekoncentracji mogą uciec kolejne punkty. W meczu z Bułgarią sobie z tym poradziliśmy, bo prowadziliśmy dość pewnie, ale z Amerykanami może to zaważyć na końcowym rezultacie - uważa.

Biało-czerwoni błyszczą formą. W Sofii podopieczni Andrei Anastasiego mają na koncie komplet zwycięstw. Najpierw pokonali mistrzów świata Brazylijczyków 3:2, później wicemistrzów Kubańczyków 3:0 i w sobotę gospodarzy 3:0. W niedzielę o godz. 19.45 czasu warszawskiego w finale zagrają z Amerykanami.

- Czy forma nie przyszła za wcześnie? Zawsze można coś poprawić. To nie jest chyba jeszcze maksymalna dyspozycja. Cieszy przede wszystkim, że tworzymy fajny team. Mamy zespół, który walczy bez względu na to czy czujemy się zmęczeni, czy nie. Jeden drugiemu pomaga, jeden za drugiego wchodzi i ciągnie grę. Mamy dwunastu wyrównanych zawodników, mamy wolę walki - ocenił Ignaczak.

Zanim na parkiet wyjdą w niedzielę Polacy i drużyna USA, o trzecie miejsce w turnieju powalczy Kuba z Bułgarią. Początek tego spotkania o 16.30 czasu warszawskiego.

mp, pap