Radwańska wróciła do domu. "Nie ma jak usiąść na własnej kanapie"

Radwańska wróciła do domu. "Nie ma jak usiąść na własnej kanapie"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Agnieszka Radwańska (fot. PAP/Stanisław Rozpędzik)
Agnieszka Radwańska - druga obecnie tenisistka świata - przyleciała do Krakowa. Na lotnisku w Balicach czekali na nią licznie zgromadzeni kibice, którzy powitali ją gromkim "Sto lat" i "Dziękujemy". 7 lipca Radwańska wystąpiła w Wimbledonie w pierwszym w karierze finale imprezy wielkoszlemowej. Walkę o tytuł z Amerykanką Sereną Williams przegrała 1:6, 7:5, 2:6.
- Grałam mecz po meczu i tak naprawdę nie myślałam, że będę w finale. Wychodziłam na kort i robiłam swoje - mówiła po przylocie do Krakowa tenisistka. Tenisistka podkreśliła, że mimo iż grała w kilku finałach mniejszych i większych turniejów, to finałowego meczu w Wielkim Szlemie nie da się z niczym porównać. - Jest to ogromne przeżycie. Na pewno teraz już będę wiedzieć, jak się wychodzi na kort i mam nadzieję, że nerwy będą mniejsze - zapewniła Radwańska. - Zawsze chce się wygrać, zwłaszcza, kiedy jest to finał i kiedy jest już tak blisko, ale mój udział w finale jest i tak ogromnym sukcesem. Mam nadzieję, że będę jeszcze miała okazję powtórzyć taki pojedynek, nawet z Sereną - dodała.

Agnieszka przyznała, że nie miała jeszcze czasu sprawić sobie żadnej nagrody za sukces w Wimbledonie i nie widziała nagrania tego meczu. - Lubię oglądać tenis, ale chyba nie swój - powiedziała. W Krakowie 23-letnia tenisistka po krótkim odpoczynku rozpocznie przygotowania do igrzysk olimpijskich w Londynie - będzie trenowała pod okiem ojca Roberta Radwańskiego. - Kiedy wracam do Krakowa, to trening treningiem, ale nie ma jak usiąść na własnej kanapie i zjeść we własnej kuchni - zaznaczyła. - Miałam kilka dni wolnego, ale wszystko co dobre, szybko się kończy, zwłaszcza że igrzyska są za niecałe trzy tygodnie - dodała. Tenisistka powiedziała, że po odpoczynku we Włoszech czuje się już lepiej. I zdradziła, że najwięcej wolnego czasu będzie miała w listopadzie. - Teraz jest środek sezonu, dość ciężki, ponieważ do turniejów, które grałam dochodzą igrzyska i kilkakrotna zmiana nawierzchni - zauważyła.

Tenisistka podkreśliła, że bardzo cieszy się, że została chorążym polskiej reprezentacji na uroczystości otwarcia igrzysk. - Pamiętam, jak to było w Pekinie, kiedy wychodziliśmy na stadion na inaugurację, mimo tego, że byłam jedna z ostatnich w kolejce. Teraz jest troszkę inaczej i bardzo się z tego cieszę - powiedziała. Radwańska przyznała, że słyszała o klątwie chorążego. - Nie wierzę w takie rzeczy - podkreśliła. - Nawet jeżeli miałabym faktycznie odpaść od razu, to chętnie ponownie będę chorążym za cztery lata i nie będę z tym miała problemu - dodała. - Mam nadzieję, że forma będzie mi dopisywać jak na Wimbledonie, aczkolwiek jest to turniej, w którym od pierwszej rundy gra się z zawodniczkami z czołówki. Każdy do igrzysk przygotowuje się najlepiej jak umie, więc łatwo nie będzie. Mam nadzieję, że szansa będzie większa niż w Pekinie - podkreśliła.

Tenisistkę powitała w imieniu władz Krakowa wiceprezydent Magdalena Sroka. - Agnieszka Radwańska jest krakowską mistrzynią sportu. Zawsze trzymamy za nią kciuki i mamy nadzieję na złoto na olimpiadzie - podkreśliła.

PAP, arb