Może to dziwne hobby dla dziewczyny, ale lubię majstrować przy autach z tatą, który jest mechanikiem. Jeszcze przed wyjazdem do Londynu pomagałam mu wymienić olej i klocki hamulcowe. Nie mam problemów, jeśli gdzieś w drodze łapię gumę. W domu zmieniam opony z letnich na zimowe i odwrotnie - powiedziała 20-letnia Leśniak.
Zawodniczka ze Stryszawy, położonej ok. 30 km od Żywca, jest drugą osobą z polskiej ekipy, która w piątek wystąpiła na arenach igrzysk. Kilka godzin przed nią w rundzie kwalifikacyjnej części treningowej Lord's Cricket Ground, zabytkowego boisku do krykieta, startował łucznik Stelli Kielce Rafał Dobrowolski. Mimo słabszego początku, uplasował się na 14. pozycji.
- Z wyniku 639 jestem zadowolona, bo o pięć punktów poprawiłam rekord życiowy. Mogło być jeszcze lepiej. Pierwsze cztery serie miałam bardzo dobre (Leśniak zajmowała 10-12 lokatę - PAP), jednak gorszą końcówkę. Generalnie strzelałam przyzwoicie, ale poziom jest bardzo wysoki. Koreanki pobiły rekord świata - przyznała.
O ile przed południem, gdy walczyli mężczyźni, było dość chłodno, a nawet padał lekki deszcz, o tyle po południu wyraźnie się rozpogodziło. Zawodniczki założyły nawet kapelusze chroniące przed słońcem. Zdecydowana większość z 64 rywalizujących ubrała się w długie spodnie, nieliczne założyły spodenki i spódniczki.
- Warunki pogodowe miałyśmy bardzo dobre. Nie padało, nie wiało, nie było zbyt ciepło. Mam nadzieję, że i aura, i moja forma utrzymają się do wtorku. O mojej rywalce Chince Jing Xu nie wiem zbyt wiele, lecz to nie ma znaczenia. Łucznictwo jest takim sportem, że można każdego pokonać. Wchodząc na tor wiem jedno - mam strzelić jak najlepiej, a nazwiska się nie liczą - stwierdziła.
Przed igrzyskami Leśniak żartowała, że większość Polaków kojarzy łucznictwo tylko z... Robinem Hoodem.
- Dlatego tak bardzo cieszy mnie, że w piątek 27 lipca łucznictwo jest najważniejsze na igrzyskach. Gdy moi znajomi pytali, jaką dyscypliną sportu się zajmuję, nie bardzo wiedzieli, o co chodzi w łukach, bo są eliminacje, kwalifikacje, dziwili się, że taki jest system rozgrywania turniejów. Śmieliśmy się, że kojarzą Robin Hooda, bo ten film raczej wszyscy znają - dodała.
Leśniak, podobnie jak każda inna łuczniczka, oddała 72 strzały - 12 serii po sześć (z przerwą 15 minut). Na każdy z nich miała średnio 40 sekund (sześciostrzałowa seria trwa cztery minuty).
- Tym razem miałam przydzielone stanowisko nr 16, czyli w środku stawki. Tak naprawdę nie ma to znaczenia, liczą się umiejętności - oceniła.
Reprezentantka Polski jest absolwentką technikum hotelarskiego, jednak nie... zdążyła zdać matury.
- Zaliczyłam egzaminy ustne z polskiego i angielskiego oraz dodatkowego przedmiotu, jakim była geografia. Niestety, musiałam przerwać ubiegłoroczną maturę, bo akurat był wyjazd na Puchar Świata i mistrzostwa globu, gdzie zdobyłam kwalifikację na Londyn. W tym roku, ze względu na obowiązki sportowe, też nie udało mi się znaleźć wolnych terminów, ale w szczęśliwym 2013 roku koniecznie chcę wszystko zdać. Myślę o studiach - wspomniała.
mp, pap