Polak wycofał się z olimpiady. ">Siadła< mi noga"

Polak wycofał się z olimpiady. ">Siadła< mi noga"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polak wycofał się z olimpiady (fot. PAP/EPA/JONATHAN BRADY)
Z powodu kontuzji lewej nogi Rafał Fedaczyński (AZS AWF Katowice) wycofał się z olimpijskiej rywalizacji w chodzie na 50 km. Na trasie w okolicach Pałacu Buckingham Łukasz Nowak (AZS Poznań) był dziewiąty, a Rafał Sikora (AZS AWF Kraków) - 18.

- Na 30 km "siadła" mi lewa noga, najpierw odbiłem sobie piętę, a potem ból poszedł na mięsień dwugłowy. Mogłem jeszcze przemęczyć się dwa-trzy kilometry, ale to nie miało sensu, tylko pogłębiłbym uraz i efekt końcowy byłby mizerny. Długo walczyłem z bólem, ale nie miałem szans dotrzeć do mety - powiedział 25-letni Fedaczyński.

Pochodzący z Hrubieszowa lekkoatleta rozpoczął zawody spokojnie, przez większość dystansu plasował się w czwartej dziesiątce. - Zadaniem była obrona ósmego miejsca z igrzysk w Pekinie. Wraz z trenerem Stanisławem Marmurem zaplanowaliśmy, że zacznę wolno, a później przyspieszę tempo. I tak faktycznie było. Do 22 km każdą "piątkę" pokonywałem w 23 minuty, a później poprawiałem się o 10-15 sekund. Na 40 km mógłbym stwierdzić, czy lokata z Chin jest do uzyskania, ale jednak tak daleko nie dotarłem - przyznał.

Rywalizacja chodziarzy odbywała się w upale. Tylko niewielkim pocieszeniem były drzewa dające chłód kilkudziesięciu zawodnikom. - Spodziewałem się słońca, mimo że Wielka Brytania znana jest z gorszej pogody. Do tej pory, gdy startowałem na 50 km, nigdy nie padało i nie było zimno. Więc i dziś tradycja musiała być podtrzymana. Tak naprawdę tego słońca tak mocno się nie oddczuwa, bo atmosfera jest świetna i doping kibiców niesie do przodu. Chociaż to też może być zgubne, bo widzę, iż niektórzy rywale idą szybciej, niż powinni - ocenił Fedaczyński.

Reprezentant Polski ma przydomek "Killer", a jego hobby są projektowanie i wykonywanie tatuaży. - Mam 166 cm wzrostu, więc to bardziej zabawowa i agresywna wersja "Killera". Chociaż na co dzień mówię to co myślę, nie pozwalam sobie napluć w twarz - mówił Fedaczyński. - A jeśli chodzi o tatuaże, od dziecka lubiłem rysować ołówkiem czy malować. Na ciele mam cztery rysunki, a może pojawi się kolejny, taki od serca. Ze sportowców zaprojektowałem i wykonałem tatuaż chodziarzowi Wojciechowi Halmanowi - dodał sportowiec mieszkający w Katowicach.

Podczas olimpijskich zmagań Fedaczyńskiego dopingowała żona. - Przyjechała do Londynu specjalnie, aby mnie obejrzeć, a tymczasem zbyt długo nie widziała mnie na trasie - zakończył.

ja, PAP

ja, PAP