Wojna o "Żyletę" trwa

Wojna o "Żyletę" trwa

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. sxc
Wniosek policji o zamknięcie "Żylety", który wpłynął do Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego, skłonił władze miasta, zarząd klubu i instytucje związane z piłką nożną do debaty na temat bezpieczeństwa podczas meczów. Strony pozostały przy swoich racjach.

Niewłaściwe zachowania kibiców Legii Warszawa na trybunie północnej, tzw. Żylecie, w trakcie ostatnich spotkań wywołały burzliwą dyskusję na temat bezpieczeństwa na obiekcie przy ul. Łazienkowskiej. Zastrzeżenia policji, zawarte we wniosku, budziły: oprawa z wykorzystaniem przez kibiców środków pirotechnicznych oraz tarasowanie przejść ewakuacyjnych. Wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski nie zdecydował się jednak na zamknięcie sektora.

Obok wojewody we wtorkowym spotkaniu na stadionie Legii udział wzięli przedstawiciele klubu, policji, władz miejskich, PZPN, Ekstraklasy S.A. oraz Rzecznika Praw Obywatelskich. Wszyscy zgodnie twierdzili, iż bezpieczeństwo jest priorytetem. Sporna pozostała zaś kwestia dotycząca przeciwdziałania łamaniu przepisów na stadionie Legii. "Prawo powinno być stosowane jednakowo wobec wszystkich. Mam wrażenie, że kibice chcieliby, aby na części obiektu nie obowiązywał regulamin. Sam klub zakłada natomiast, że taka sytuacja jest właściwa. Legia uważa, że powinna być traktowana inaczej niż wszystkie drużyny. Tymczasem ma ona jeden z najbardziej liberalnych regulaminów w Polsce. Czy możemy więc godzić się na drastyczne łamanie prawa? Naszym celem nie jest zamykanie trybun. Ale jak długo można bezskutecznie rozmawiać?" - pytał Kozłowski.

Włodarze klubu mieli odmienne zdanie. "Jestem zaskoczony, że wskazuje się nas jako winnych. Legia konsekwentnie prowadzi politykę walki z chuligaństwem, zaś wsparcie organów władz jest iluzoryczne. Problemem nie są kibice, lecz chuligani. Oczekiwałbym od państwa szukania instytucjonalnych rozwiązań prawnych. Zamknięcie trybun godzi w klub, a nie w pseudokibiców. Póki nie znajdziemy rozwiązania docelowego, będziemy iść w stronę eskalacji konfliktu. Odpowiadając na zarzuty o liberalnym regulaminie Legii, proponowałbym, aby Ekstraklasa wprowadziła jeden, obowiązujący wszystkie kluby dokument" - powiedział prezes Legii Piotr Zygo.

"Trzeba się zastanowić, czy wszystkie przepisy są adekwatne do rzeczywistości, np. te o legalnym użyciu pirotechniki. Skoro jednak mamy takie prawo, powinniśmy go przestrzegać. Uważam, iż kluby radzą sobie dobrze, czego przykładem jest choćby zespół z Poznania" - odpowiedział prezesowi członek zarządu Ekstraklasy S.A. Marcin Animucki.

Policja swoje działania uzasadniła koniecznością przestrzegania zapisów w ustawie o bezpieczeństwie imprez masowych. Przy Łazienkowskiej nie pojawili się natomiast członkowie Stowarzyszenia Kibiców Legii Warszawa, którzy przesłali jedynie komunikat. Można w nim przeczytać m.in.: "Działania policji i wojewody powodują wyraźny spadek liczby kibiców na meczach. Trudno się temu dziwić, skoro zamiast dobrej zabawy i piłkarskiego święta, dla medialnego poklasku w cenie biletów można otrzymać doznania zbliżone do kolonii karnej".

Kolejny mecz przy Łazienkowskiej odbędzie się 21 października. Będzie to wywołujące zawsze duże emocje wśród kibiców derbowe spotkanie Legia - Polonia.

eb, pap