Wach: gdyby nie kryzys, nie mógłbym walczyć z Kliczko

Wach: gdyby nie kryzys, nie mógłbym walczyć z Kliczko

Dodano:   /  Zmieniono: 
Marcin Wach, fot. newspix.plŹródło:Newspix.pl
- Zdrowie jest. Rany się zagoiły, a podbite oczy zniknęły - mówi w RMF FM w dwa tygodnie po walce z Władimirem Kliczko Mariusz Wach.
- W psychice ta walka jeszcze zostanie na długo, bo czuję ogromny niedosyt. Ale fizycznie wróciłem do siebie, choć jeszcze trochę jestem zmęczony, zwłaszcza rano, kiedy wstaję - zdradza.

Wach podkreśla, że "ani trener, ani nikt ze sztabu szkoleniowego nie zawalił tej walki". - To ja ją źle rozegrałem. Sądzę, że zostanę z tym trenerem, którego ma - mówi. - Poprzednie walki pokazały, że się rozwinąłem przy tym trenerze, wiele mnie nauczył. Myślę, że jest świetnym szkoleniowcem i nie ma sensu rezygnować z jego usług - dodaje.

Pytany o ocenę braci Kliczko twierdzi, że są "oni poza zasięgiem kogokolwiek". - Kiedy oni odejdą, waga ciężka zrobi się bardzo wyrównana. Oprócz nich każdy z pierwszej dziesiątki może zdobyć tytuł. Ale faktycznie, brakuje nazwisk, które elektryzują - takich jak Tyson, Holyfield czy nawet Gołota - oni przyciągali miliony kibiców - zaznacza.

- Teraz takich nazwisk brakuje. Jest kryzys, nie ma co ukrywać. Gdyby go nie było, ktoś już dawno odebrałby im tytuły. Gdyby nie kryzys, to ja również bym nie walczył o mistrzostwo świata, nie dostałbym szansy. Zdaję sobie z tego sprawę - przyznaje.

- Po takiej walce trzeba iść za ciosem. Jeśli dostanę propozycję walki z fajnym przeciwnikiem, nawet tu w Europie, to trzeba ją przyjąć. Trzeba wspinać się znowu po drabinie, nie można siedzieć w domu, trzeba pokonać dobrych zawodników - kończy Wach.

mp, RMF FM