Prezes PZPN Zbigniew Boniek nie chce otwartej wojny z Ludovikiem Obraniakiem. Choć relacje między szefem futbolowej centrali, a pomocnikiem biało-czerwonych od dłuższego czasu należą do wyjątkowo napiętych, przy okazji towarzyskiego meczu z Irlandią, "Zibi" wyciągnął rękę na zgodę - podaje "Fakt".
Pomiędzy Obraniakiem i prezesem PZPN nerwowo było od kilku miesięcy. Przed meczem z Mołdawią Boniek powiedział, że reprezentant Polski powinien znać polszczyznę. Obraniak, który od kilku lat języka polskiego się nie nauczył, słów Bońka nie zignorował. – Boniek czepia się mnie od dwóch lat. Mówi, że trzeba mnie zastąpić, że w reprezentacji powinni grać inni – stwierdził rozżalony zawodnik.
Obaj spotkali się jednak w Irlandii w poniedziałek i wygląda na to, że spór jest już zakończony. – Przywitaliśmy się, porozmawialiśmy i wszystko jest już w porządku. Na łamach mediów pojawiają się czasem różne nieporozumienia. Nawet jeśli nie potrafimy dogadać się z „Ludo”, bierzemy do ręki piłkę i zaczynamy rozmawiać po piłkarsku – powiedział Boniek.
pr, "Fakt"
Obaj spotkali się jednak w Irlandii w poniedziałek i wygląda na to, że spór jest już zakończony. – Przywitaliśmy się, porozmawialiśmy i wszystko jest już w porządku. Na łamach mediów pojawiają się czasem różne nieporozumienia. Nawet jeśli nie potrafimy dogadać się z „Ludo”, bierzemy do ręki piłkę i zaczynamy rozmawiać po piłkarsku – powiedział Boniek.
pr, "Fakt"