Tyson: gdyby nie boks, biłbym ludzi na ulicy

Tyson: gdyby nie boks, biłbym ludzi na ulicy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mike Tyson (fot. FS2 / newspix.pl) Źródło: Newspix.pl
- Gdyby nie boks, biłbym ludzi na ulicy, kopał, łamał, jak głupi człowiek robiący straszne rzeczy. Byłyby ze mną same kłopoty. Większość przyjaciół i znajomych, których znałem z czasów dzieciństwa w Brownsville, nie żyje - mówi Mike Tyson w rozmowie z dodatkiem Sport.pl Ekstra do "Gazety Wyborczej".
Tyson, jak na standardy wagi ciężkiej, nigdy nie imponował warunkami fizycznymi. Mierzy zaledwie 181 cm i waży 100 kg. - Boks nie wymaga rozmiaru XXL, trzeba mieć ducha walki. Widać go dopiero, gdy w widowiskowy sposób pokonuje się rywala - tłumaczy Amerykanin. - Urodziłem się w najbiedniejszej części Ameryki (Brownsville, część nowojorskiego Brooklynu - przyp. red.), nie chciałem tam żyć, nie chciałem, aby moje dzieci tam dorastały, więc byłem bardzo zmotywowany, żeby wygrywać. Dlatego osiągałem w życiu więcej, niż mogłem - dodaje.

Bokser opowiada o przemianie, którą przeszedł w życiu. - Mam prawdziwą rodzinę. Miałem już żonę, dwie nawet, nie wiem zresztą, jak to się stało, bo byłem młody i głupi. Poważny związek to dla mnie coś nowego, bo wcześniej miałem też żony innych, byłem świnią. I jeszcze miałem 45 dziewczyn, do tego dużo domów. Żadnej więzi - wyjaśnia.

pr, Sport.pl Ekstra "Gazeta Wyborcza"