Na samym początku rozmowy Polko podkreślił, że pomimo braku jakiejkolwiek chęci porozumienia ze strony rosyjskiej, trzeba ponawiać zaproszenia dla tamtejszych dyplomatów i kontynuować proces włączania Moskwy w rozwiązywanie światowych problemów. - Mimo głębokich różnic między NATO, a Rosją nie należy zrywać rozmów - stwierdził.
Odniósł się także do incydentów z udziałem rosyjskiego lotnictwa, do jakich dochodziło niedawno na Bałtyku. – Mamy do czynienia z testowaniem NATO, ale dodajmy, że jest to bardzo niebezpieczne zjawisko, które sami Amerykanie określili mianem nieobliczalnych i agresywnych manewrów - powiedział.
- Rosja testuje nasze systemy obronne, nasz sposób reagowania, postępowanie NATO i szuka tego „miękkiego podbrzusza”, szuka słabych punktów, potencjalnych elementów, które w wypadku rzeczywistego ataku mogłyby pozwolić im uzyskać efekt zaskoczenia Oczywiście jest to też rozpoznanie przy pomocy agresywnych zachowań potencjalnego, przyszłego obszaru działań, które oby nigdy nie miały miejsca - mówił. - To taka gra, choć nie ukrywam, że bardzo niebezpieczna - dodał.
Obudzić Zachód
Zdaniem polskiego eksperta od spraw bezpieczeństwa, należy uświadamiać kraje Zachodu o ciągłej potrzebie pozostawania w gotowości, w obliczu nieprzewidywalnych ruchów Putina. - Dziwi fakt, że niektórzy nie dostrzegają tego, co robi Rosja, co nawet niewtajemniczony może ocenić gołym okiem - przekonywał.
Wyjaśniał dlaczego uważa, iż do tej pory Sojusz nie wykazał się wystarczającym zdecydowaniem. - Przykładem jest brak zdecydowanej reakcji Sojuszu na wydarzenia w Donbasie, które go jeszcze bardziej rozzuchwaliły i dały mu poczucie bezkarności. Gdyby tam była mocna reakcja, to musiałby przystopować - mówił.