Koreańczycy pracują w Polsce jak niewolnicy. W ten sposób wspierają reżim Kim Dzong Una

Koreańczycy pracują w Polsce jak niewolnicy. W ten sposób wspierają reżim Kim Dzong Una

Dodano:   /  Zmieniono: 
Budowa, zdjęcie ilustracyjne
Budowa, zdjęcie ilustracyjne Źródło:Fotolia / fot. Studio Gi
Dziennikarze amerykańskiego portalu Vice przeprowadzili śledztwo, z którego wynika, że na wielu polskich budowach są zatrudnieni pracownicy pochodzący z Korei Północnej. Nie byłoby w tym nic zaskakującego gdyby nie fakt, iż znaczna część ich wynagrodzeń najprawdopodobniej trafia bezpośrednio do północnokoreańskiej Partii Pracy, a warunki w których pracują są bardzo ciężkie.

Christian Vonscheidt i Miriam Wells dotarli do wielu dokumentów takich jak m.in. umowy, spisy pracowników czy kopie paszportów, które świadczą o  tym, że Koreańczycy faktycznie są w Polsce zatrudniani. Dziennikarze wzięli pod lupę także raport Państwowej Inspekcji Pracy, z którego wynika, że w  okresie 2010- 2016 14 polskich firm zatrudniało Koreańczyków. Kwestia ta według autorów spotkała się z całkowitą obojętnością zarówno ze strony polskich władz, jak i unijnych instytucji.

„Gdybyśmy dostawali pieniądze do ręki, moglibyśmy je zgubić”

W rozmowie z reporterem Vice jeden z pracowników przyznał, że nie otrzymuje wynagrodzenia "do ręki". – Firma przesyła nasze wypłaty do Korei. Gdybyśmy dostawali je do ręki, moglibyśmy je zgubić, a tak wiemy, że są one bezpieczne – tłumaczył. Nie wiadomo nawet o jakich sumach dokładnie jest mowa, ponieważ żaden z zatrudnionych nie chciał powiedzieć ile zarabia. Autorzy publikacji zwrócili także uwagę na to, że warunki socjalne północnokoreańskich pracowników nie są najlepsze. Zazwyczaj mieszkają oni na przedmieściach miast, jeden pokój zajmuje co najmniej kilka osób. Po dwóch latach pracy przysługuje im 40-dniowy urlop, po którym mają obowiązek powrotu do kraju,w którym pracowali na kolejne trzy lata. Według raportu PIP, Koreańczycy pracują nawet 11-12 godzin na dobę przez 6 dni w tygodniu. Na wielu budowach pracują bez wymaganych zabezpieczeń.

„Korea Północna jest jedną z największych na świecie nielegalnych agencji pracy”

Europejski Sojusz na rzecz Praw Człowieka w Korei Północnej zwraca uwagę na to, że tylko w ubiegłym roku za granicą zatrudnionych było ponad 50 tysięcy koreańskich pracowników. Ich wynagrodzenia dały reżimowi Kim Dzong Una dochody w wysokości niemal 2 miliardów dolarów. Przedstawiciele Sojuszu zwracają uwagę na to, że pracownikom zabrania się kontaktu z lokalnymi pracownikami. Koreańczycy zapytani o to, czy nawiązują kontakty z Polakami odpowiadają, że „nie mają na to czasu, ponieważ większość ich dnia zajmuje praca”. Muszą oni być również żonaci oraz całkowicie lojalni wobec reżimu.

Profesor Remco Breuker z Uniwersytetu Leiden ocenia, że Korea Północna jest „jedną z największych na świecie nielegalnych agencji pracy”. Zdaniem Breukera warunki pracy tych osób świadczą o tym, że można ich nawet nazwać niewolnikami.

W styczniu 2015 roku duńska eurodeputowana Kati Piri wysłała zapytanie do Komisji Europejskiej odnośnie tego, czy istnieją jakiekolwiek umowy regulujące kwestię zatrudniania Koreańczyków w krajach UE. W odpowiedzi, którą otrzymała unijni urzędnicy zwrócili jedynie uwagę na to, że „przymusowa praca jest zabroniona w każdym z państw członkowskich UE”.




Źródło: Vice