Niemiecka polityk zataiła, że była ofiarą gwałtu. Nie chciała wywoływać niechęci wobec imigrantów

Niemiecka polityk zataiła, że była ofiarą gwałtu. Nie chciała wywoływać niechęci wobec imigrantów

gwałt molestowanie fot. vkara/fotolia.pl
Dodano:   /  Zmieniono: 
Selin Gören, polityk z niemieckiego ruchu Solid, przyznała się, że skłamała policji na temat narodowości 3 mężczyzn, którzy w styczniu zgwałcili ją w Mannheim. Kobieta tłumaczy się teraz, że kłamała, gdyż nie chciała, by ta informacja wywołała falę niechęci wobec imigrantów.

24-letnia Gören została zaatakowana w styczniu przez trzech mężczyzn w nocy na placu zabaw w Mannheim. Jak mówiła, została zmuszona przez nich do aktów seksualnych. Zaraz po zdarzeniu udała się na policję, ale nie powiedziała, że napastnicy rozmawiali w języku arabskim i mieli dalekowschodnie pochodzenie. Zataiła też, że doszło do gwałtu.

Ponieważ - jak utrzymuje Gören - w Kolonii, Stuttgarcie i Hamburgu doszło do kilkudziesięciu ataków grup młodych mężczyzn "o północnoafrykańskiej urodzie (tak opisała ich niemiecka policja) na kobiety w noc sylwestrową, zdecydowała się zataić, że jest ofiarą gwałtu i skłamała, że w rzeczywistości została po prostu napadnięta, a napastnicy rozmawiali w języku niemieckim.

Ponad pół roku później, w rozmowie z "Der Spiegel", niemiecka polityk przyznała się, że kłamała w styczniu, ponieważ nie chciała, by jej zgłoszenie odbiło się na postrzeganiu imigrantów przez Niemców i nie wywołało fali rasizmu.

Następnie, 12 godzin po pierwszym zgłoszeniu, Gören, namówiona przez koleżankę, poszła ponownie na policję i ujawniła, do czego naprawdę doszło. Jak stwierdziła w rozmowie z "Der Spiegel", jest teraz zdania, że ludzie nie powinni nigdy "zmieniać faktów", nawet jeśli jest to "politycznie poprawne".

Ataki w Kolonii. Ruszył pierwszy proces

11 kwietnia w Düsseldorfie w północnych Niemczech rozpoczał się proces Marokańczyka oskarżonego o atak na tle seksualnym w noc sylwestrową. 33-letni Marokańczyk jest pierwszą osobą, która stanęła przed niemieckim sądem w związku z zarzutami dotyczącymi ataku na tle seksualnym w noc sylwestrową. Większość ataków miała miejsce w Kolonii, jednakże odnotowano również przypadki takich zdarzeń w innych miastach w północnej części Niemiec. Łącznie policja otrzymała ponad 550 doniesień w związku z atakami na tle seksualnym. Początkowo policja informowała, że mało prawdopodobnym jest, by ktokolwiek został pociągnięty do odpowiedzialności, jednakże dotychczas udało się jednak skazać kilka osób za kradzieże i zidentyfikować łącznie ponad 70 podejrzanych.

Mężczyzna, który stanął przed sądem został zidentyfikowany przez ofiarę ataku, po tym jak w telewizji wyemitowany został reportaż przygotowany przed Spiegel TV, noszący tytuł „Król kieszonkowców”. Taoufik M. tłumaczył w nim, że został złodziejem, ponieważ, gdy był dzieckiem musiał kraść, by jeść. Dziewczyna, która oskarżyła go o atak, zeznała, iż był w grupie mężczyzn, która otoczyła ją w noc sylwestrową. Taoufik M. miał wkładać jej ręce pod spódnicę.

Ataki w sylwestrową noc w Niemczech

W Kolonii, Stuttgarcie i Hamburgu doszło do kilkudziesięciu ataków grup młodych mężczyzn na kobiety w noc sylwestrową. Napastnicy molestowali je, wyzywali i okradali. "Die Welt" pisze, że w dzielnicy St. Pauli w Hamburgu doszło do kilkunastu ataków na młode kobiety. Policja podała, że w okolicy krążyły grupy od 7 do 20  mężczyzn. Z ustaleń funkcjonariuszy wynika, że wyglądali oni także na "mężczyzn o północnoafrykańskiej urodzie".

Skutki sylwestrowej nocy

Informacje o atakach w Kolonii przyczyniły się do zaostrzenia przez Niemcy polityki azylowej. Wywołały również zmianę nastawienia opinii publicznej do uchodźców i przyczyniły do wzrostu popularności skrajnie prawicowych organizacji.

Źródło: Daily Mail, "Der Spiegel"