Pracownicy żartowali z uchodźców w prywatnych wiadomościach. Władze Berlina zerwały współpracę z firmą

Pracownicy żartowali z uchodźców w prywatnych wiadomościach. Władze Berlina zerwały współpracę z firmą

Dodano:   /  Zmieniono: 
Uchodźcy, dzieci, imigranci
Uchodźcy, dzieci, imigranciŹródło:Flickr / United States government work
Władze Berlina podjęły decyzję o zerwaniu współpracy z firmą zarządzającą ośrodkami dla uchodźców. Powodem decyzji są służbowe maile pracowników, w których żartowali m.in. na temat zakupu gilotyny dla dzieci.

Za zarządzanie dziewięcioma prywatnymi hostelami dla uchodźców, które znajdują się w Berlinie odpowiedzialna była do tej pory firma Pewob. Z danych niemieckich służb wynika, że mieszka w nich około 3000 uchodźców. Kilka dni temu niemiecki dziennik „Bild” opublikował prywatne maile pracowników Pewob, w których jeden z pracowników na pytanie o wykorzystanie dotacji w wysokości 5 tysięcy euro, zażartował, że „za taką kwotę można kupić gilotynę dla dzieci”. Kilka godzin później inny pracownik stwierdził, że „uchodźcy zamienią piaskownicę w popielniczkę”.

„To haniebny i niewybaczalny czyn”

Zdaniem rzecznika firmy zajmujących się prowadzeniem hosteli dla migrantów, upublicznianie maile, które wymieniali
między sobą pracownicy jest naruszeniem prywatności i nie powinno mieć miejsca w demokratycznym kraju.

Z kolei brytyjski „Independent” przytoczył wypowiedzi wolontariuszy zajmujących się pomaganiem uchodźcom, którzy skarżyli się
na bardzo złe warunki w hostelach sieci Pewob. Senator CDU Mario Czaja, zajmujący się problemami społecznymi w Berlinie, nazwał wymianę maili między pracownikami „haniebnym i niewybaczalnym czynem”. – Dalsza współpraca miasta z tą firmą jest po prostu niemożliwa. Nie możemy pozwolić na tego typu zachowania, to złamanie standardów – tłumaczył polityk. Firma Pewob zapowiedziała odwołanie od decyzji władz Berlina.

Czytaj też:
Merkel przywołuje niemieckie koncerny do porządku. Chce, by zatrudniały uchodźców

Źródło: The Independent / BBC News