Do zdarzenia doszło w placówce Citibanku, przy ulicy Bolshaya Nikitskaya w centrum Moskwy. Mężczyzna wtargnął do placówki, wziął jako zakładników trzech pracowników banku i jednego z klientów. Groził, że wysadzi się w powietrze i domagał się policyjnego negocjatora. Zrobił nawet plakat, na którym napisał, że to jeden z jego warunków.
Pojawiła się też wersja, według której wziął on 7 zakładników, ale pozwolił wyjść z budynku trzem kobietom.
Po godz. 19 czasu polskiego do placówki banku został wpuszczony policyjny negocjator, w tym samym czasie funkcjonariusze zabezpieczyli cały teren wokół budynku. Na miejscu pojawiła się policja i rosyjska Gwardia Narodowa. Po kilkudziesięciu minutach dołączyli do nich agenci FSB.
Po godz. 22 czasu lokalnego negocjacje się zakończyły, z budynku wypuszczono ostatniego z zakładników, a napastnik poddał się. Wówczas wyszło na jaw, że ładunki, które miał przytroczone do ciała, są tylko repliką.
Policja ustaliła, że mężczyzna jest biznesmenem, który zbankrutował i przed zdarzeniem opublikował w mediach społecznościowych film, w którym groził, że "złamie prawo".