12 kwietnia podczas wiecu wyborczego Duterte żartował na temat gwałtu i morderstwa na pięciu misjonarkach,do którego doszło w Davao, mieście, w którym był dotychczas burmistrzem. – Zgwałcili tyle kobiet, a wśród nich była Australijka. Gdy zobaczyłem jej twarz pomyślałem sobie, "K***, jaka szkoda". Byłem wściekły, że ją zgwałcili, ale ona była niezwykle piękna. To burmistrz powinien być pierwszy, nie oni – stwierdził. Jego słowa wywołały oburzeni w Australii, która domagała się od Duterte przeprosin.
"Ty sk***nu wracaj do domu, nie potrzebujemy cię tutaj"
Filipiński prezydent w podobnym tonie wypowiadał się pod adresem głów państw i dyplomatów. Podczas swojej kampanii wyborczej, kilka dni przed wizytą papieża Franciszka w jego kraju, Duterte obraził papieża słowami "Ty sk***nu wracaj do domu, nie potrzebujemy cię tutaj". W tym kontekście warto zwrócić uwagę na to, że Filipiny są krajem, w którym większość społeczeństwa to katolicy.
„A teraz Unia Europejska ma czelność, by mnie potępiać”
Deuterte negatywnie wypowiadał się również o UE, która skrytykowała polityka za sposób, w jaki walczy z przestępczością, zwłaszcza narkotykową, w kraju. Polityk twierdził, że przedstawiciele byłych mocarstw kolonialnych wykazali się „hipokryzją”, gdy Parlament Europejski wezwał władze Filipin do zaprzestania "fali pozasądowych egzekucji i morderstw”. Polityk stwierdził, że to próba odpokutowania za winy z własnej historii państwa takich, jak Francja czy Wielka Brytania. Przypomniał, że przodkowie przedstawili posłów do Parlamentu Europejskiego z krajów, które posiadały kolonie, "zabijali tysiącami" Arabów i przedstawicieli innych narodów. – A teraz Unia Europejska ma czelność, by mnie potępiać – grzmiał Duterte. – Zapraszam ONZ, Ban Ki - Muna nie znam dokładnej nazwy stanowiska tego głupka, zapraszam również Unię Europejską i wszystkich posłów sprawozdawców – powiedział Duterte.
„Jestem prezydentem niezależnego kraju, a nie jakąś marionetką”
– Za kogo on się uważa? Jestem prezydentem niezależnego kraju, a nie jakąś marionetką, która będzie chodziła na czyimkolwiek pasku. Nikt nie będzie mnie pouczał – miał powiedzieć Duterte. Chwilę później miał nazwać Obamę "sk***synem". Wypowiedź ta była reakcją na doniesienia, że amerykański przywódca będzie chciał podczas wizyty na Filipinach poruszyć kwestię przestrzegania praw człowieka na Filipinach. Biały Dom skrytykował bowiem stosowanie w tym kraju kary śmierci wobec handlarzy narkotyków bez wyroku sądowego. Duterte dodał, że „Stany Zjednoczone są ostatnim państwem, które powinno krytykować przestrzeganie praw człowieka, za to, co zrobili z migrantami”.
„Amerykanin w czasie kampanii wtykał nos w nie swoje sprawy, a nie powinien”
To nie pierwsze obraźliwe słowa pod adresem Amerykanów. Podczas jednego z publicznych wystąpień Duterte miał uciec się do przekleństw i obraźliwych określeń. - Jak wiecie, walczę z ambasadorem sekretarza stanu Johna Kerry’ego; z jego gejem, synem k***. Wku*** mnie - powiedział prezydent Filipin. Dodawał, że Amerykanin "w czasie kampanii wtykał nos w nie swoje sprawy, gadając tu i tam, a nie powinien".
Czytaj też:
Kontrowersyjna wypowiedź prezydenta. Nazwał Baracka Obamę "sku********"