System BUK, który zestrzelił samolot MH17, pochodził z Rosji

System BUK, który zestrzelił samolot MH17, pochodził z Rosji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fragment samolotu Malaysia Airlines
Fragment samolotu Malaysia AirlinesŹródło:Newspix.pl
Samolot Malaysia Airlines został zestrzelony przez pocisk BUK, który wystrzelono z terytorium prorosyjskich separatystów - podaje BBC.

Śledczy Wilbert Paulissen, który prezentował wyniki ustaleń poinformował że system BUK, z którego odpalono rakietę wrócił później do Rosji. Dodano, że nawet 100 osób może mieć związek z zestrzeleniem samolotu. Konieczne jest jeszcze ustalenie, na czyj rozkaz została odpalona rakieta.

Boeing 777 malezyjskich linii, lecący z Amsterdamu do Kuala Lumpur, rozbił się 17 lipca 2014 roku na wschodzie Ukrainy, niedaleko granicy z Rosją. Na pokładzie było 298 osób.

Kreml odpiera zarzuty

– Powołują się na jakieś pogłoski, jakieś fałszywe dane – powiedział na początku maja rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow odnosząc się do raportu dziennikarskiej grupy Bellingcat, w której pojawiła się teza o możliwych związkach Rosji z zestrzeleniem malezyjskiego boeinga w 2014 roku. 

Analitycy Bellingcat przedstawili dokument, z którego wynika, że winę za zestrzelenie nad obwodem donieckim malezyjskiego boeinga MH17 ponosi dowódca jednostki rakietowej Zachodniego Okręgu Wojskowego Aleksiej Zołotow oraz jego zwierzchnicy: minister obrony Siergiej Szojgu i prezydent Rosji Władimir Putin.

Autorzy raportu opierali się wyłącznie na danych ogólnie dostępnych. Rosyjskie Ministerstwo Obrony nie ujawniło żadnej dokumentacji związanej z katastrofą samolotu. Brytyjscy eksperci i dziennikarze twierdzą, żę to 53. brygada rakietowych sił zbrojnych Rosji przetransportowała na Ukrainę wyrzutnię rakiet Buk, która posłużyła do zestrzelenia samolotu. Dodatkowo według przypuszczeń Bellingcat, obsługa wyrzutni także należała do tej brygady.

Na raport Bellingcat zareagował Kreml. – Rosyjskie władze wątpią w wiarygodność dokumentu i jednocześnie apelują, aby opierać się na oficjalnych danych udostępnionych przez rosyjskich ekspertów – stwierdził rzecznik prezydenta Dmitrij Pieskow dodając, że „na temat tragedii pojawiło się wiele danych, z których większość ma charakter spekulacji”.  Oznajmił on także, że „pochodzenie i tożsamość tej grupy trzeba jeszcze ustalić".

Źródło: BBC / Wprost.pl