Kalifornijczycy podczas wtorkowych wyborów w większości opowiedzieli się po stronie kandydatki Demokratów. 61,5 proc. głosujących z tego stanu poparła Hillary Clinton. Na Donalda Trumpa swoje głosy oddało 32,3 proc. uprawnionych. Wielu z mieszkańców tego najludniejszego ze stanów jest przerażona wizją Donalda Trumpa w charakterze głowy państwa. Na Twitterze rozpoczęto nawet akcję opatrzoną hasztagiem #Calexit. Autorzy kampanii na wzór Wielkiej Brytanii i Brexitu proponują wyjście Kalifornii ze Stanów Zjednoczonych. Przekonują, że ich stan znakomicie poradziłby sobie także poza strukturą USA.
"#Calexit jest w trendach... Kalifornia jest szóstą największą gospodarką na świecie. Poradzimy sobie świetnie na własną rękę #sorryamerica" – pisała jedna z użytkowniczek Twittera. "Kalifornia powinna się odłączyć. Jesteśmy najbogatszym stanem w USA. Jesteśmy wystarczająco silni, by być niezależnym państwem" – wtórowała jej inna internautka. "Czy całe Zachodnie Wybrzeże mogłoby po prostu odłączyć się od reszty kraju? Sprawmy, żeby było to możliwe, ludzie!" – wzywała kolejna osoba.
twittertwittertwittertwitter
Ruch, który narodził się w amerykańskich mediach społecznościowych, zyskał już poparcie jednego z przedsiębiorców i aniołów biznesu z Doliny Krzemowej. Shervin Pishevar ogłosił za pośrednictwem Twittera, że planuje sfinansowanie "prawdziwej kampanii dla Kalifornii, aby mogła zostać odrębnym państwem". W rozmowie z CNBC stwierdził, że to "najbardziej patriotyczna rzecz, na jaką mógłby się zdobyć".