Niedyskrecje parlamentarne #8 – Tusk do domu lata tanimi liniami. "Prezydent Europy, a nie ma prywatnego jeta?"

Niedyskrecje parlamentarne #8 – Tusk do domu lata tanimi liniami. "Prezydent Europy, a nie ma prywatnego jeta?"

Donald Tusk
Donald Tusk Źródło: Newspix.pl / ABACA
Jak co tydzień sejmowe korytarze rozbrzmiewały wieloma plotkami i informacjami, o których mówi się tylko szeptem. Eliza Olczyk i Joanna Miziołek specjalnie dla państwa wysłuchały polityków i przygotowały zestawienie najnowszych doniesień, które wkrótce mogą stać się ważnymi wydarzeniami politycznymi. Lub nie.

Na razie Donald Tusk, zdaniem polityków PO, ma dobre notowania i za granicą, i w kraju. Szef Rady Europejskiej przylatuje na weekendy do Gdańska liniami lotniczymi Wizz Air. – Tusk leci popołudniami z Brukseli do Gdańska, a wraca w poniedziałek na 8 rano. Ostatnio siedzieli za nim młodzi ludzie i mówili: „Taki prezydent Europy, a nie ma prywatnego jeta?”.

Za czasów poprzednika Donalda Tuska Hermana van Rompuya rozważano zakup prywatnych samolotów. Bo na tym stanowisku trzeba podróżować z grupą współpracowników i często wynajmować samoloty. Ale elita brukselska uznała, że przepych może zostać źle odebrany przez społeczność europejską – mówi brukselski polityk.

Politycy Platformy Obywatelską chwalą Donalda Tuska, że mimo tego, iż przysługuje mu ochrona BOR, nie korzysta z kierowcy. – Jeździ swoją starą toyotą, a za nim BOR-owcy – mówi polityk PO. Zresztą Donald Tusk zawsze po Trójmieście poruszał się sam, zostawiając ochronę z tyłu. Warto przypomnieć, że na początku 2016 r. Biuro Ochrony Rządu zlikwidowało monitoring nadzorujący sopockie mieszkanie Donalda Tuska. Zrobiono to na polecenie MSWiA, które uznało, że skoro od roku były premier tam nie mieszka, to nie ma już takiej konieczności.

Zadzwonił do nas wicepremier, minister kultury, Piotr Gliński, poirytowany sugestią jednego z naszych informatorów, iż uczynił z zakupu kolekcji książąt Czartoryskich swój prywatny sukces, bo na uroczystym podpisaniu umowy w tej sprawie nie było premier Beaty Szydło. Wicepremier oświadczył, że szefowa rządu została zaproszona na uroczystość, tylko nie miała czasu, żeby przybyć. I dodał, że takimi sugestiami wbijamy klin między niego a panią premier, co jest poważnym przewinieniem. Wydaje nam się, że skoro Beata Szydło została zaproszona na uroczystość, to dobrze o tym wie i dlatego o żadnym wbijaniu klina między nią a pierwszego wicepremiera nie ma mowy. Ale kto by tam doszedł do ładu z ludźmi ze szczytów władzy.

Więcej Niedyskrecji parlamentarnych z minionego tygodnia w 8/2017 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.