Problemy polskiej firmy, której ciężarówkę wykorzystano do zamachu w Berlinie

Problemy polskiej firmy, której ciężarówkę wykorzystano do zamachu w Berlinie

Berlin, miejsce zamachu
Berlin, miejsce zamachu Źródło: Newspix.pl / ABACAPRESS.COM
„Berliner Morgenpost” informuje o problemach, przed jakimi stoi firma Usługi Transportowe Ariel Żurawski, do której należała ciężarówka użyta do przeprowadzenia zamachu w Berlinie.

O sprawie pisze również portal 40ton.net. Podkreślono, że polski przewoźnik będzie musiał tłumaczyć się przed odbiorcą towaru, który ciężarówka miała dostarczyć. Mowa o metalowych konstrukcjach, które przez ostatnie tygodnie pozostawały w uszkodzonej naczepie. Sprzęt był zarekwirowany przez policję, a ładunek – jak podkreśla 40ton.pl – w tym czasie pokrył się rdzą. Powstaje więc problem, że odbiorca towaru może zażądać zadośćuczynienia, a nie jest pewne, czy ubezpieczyciel będzie chciał wypłacić gotówkę.

W rozmowie z polsatnews.pl właściciel ciężarówki Ariel Żurawski poinformował, że jego sytuacja jest niepewna finansowo. – Nawet nie znam wartości towaru. Nikt mi tego nie chce podać, bo to tajemnica handlowa – mówił. Dodał, że żadne urzędy ani prokuratura nie kontaktowały się z nim. – Zostaliśmy pozostawieni sami sobie z tym problemami – przekonywał.

„Berliner Morgenpost” podkreślił, że za pojazd, który użyto do przeprowadzenia zamachu w Berlinie trzeba zapłacić jeszcze 27 rat, a ciężarówka cały czas pozostaje w rękach niemieckich śledczych. Potem ma być ona przejęta przez polskich śledczych.

Zamach w Berlinie

W poniedziałek 19 grudnia w Berlinie doszło do zamachu terrorystycznego. Rozpędzona ciężarówka wjechała w tłum ludzi podczas jarmarku bożonarodzeniowego. Samochód miał polską rejestrację. W kabinie znaleziono także zwłoki innej osoby. Około 3 nad ranem we wtorek niemiecka policja potwierdziła, że to Polak. Nad ranem służby rozpoczęły szturm na byłym lotnisku Tempelhof, które obecnie jest jednym z największych ośrodków dla uchodźców. Podano wówczas, że podejrzanym o dokonanie ataku jest 23-letni Pakistańczyk Naved B. Dopiero około godziny 13 berlińska policja poinformowała, że schwytała nieodpowiedniego człowieka. Prawdziwy zamachowiec Anis Amri został zastrzelony kilka dni później w Mediolanie.

Czytaj też:
Grudniowy zamach w Berlinie. Poznaliśmy bezpośrednią przyczynę zgonu polskiego kierowcy

Źródło: 40ton.net, Berliner Morgenpost, polsatnews.pl