Napastnicy, którzy zaatakowali największy szpital w Kabulu Sardar Daud, działali na terenie placówki w przebraniach lekarzy. Zanim jednak doszło do strzelaniny wewnątrz budynku, jeden z zamachowców około godziny 9:00 czasu lokalnego wysadził się przy południowym wejściu do szpitala, które znajduje się nieopodal ambasady Stanów Zjednoczonych Ameryki.
Po wtargnięciu na teren szpitala, zamachowcy na drugim i trzecim piętrze budynku wrzucali do sal chorych granaty oraz strzelali do pacjentów i pracowników. Afgańska telewizja pokazywała nagrania, na których widać było, jak ludzie kryją się przed napastnikami na fasadzie budynku.
Prezydent Afganistanu Ashraf Ghani, gdy informował o ataku na szpital, w którym znajduje się 400 łóżek, ocenił, iż było to „pogwałcenie wartości ludzkich”. – We wszystkich religiach szpital uznawany jest za miejsce objęte immunitetem i atak jest atakiem na całym Afganistan – dodał. W wyniku operacji antyterrorystów, napastnicy zostali zlikwidowani.
Do ataku przyznało się tzw. Państwo Islamskie. Afgańscy Talibowie wydali również oświadczenie, w którym zapewnili, że nie mieli nic wspólnego z zamachem. Dżihadyści z Daesh od kilkunastu miesięcy prowadzą w Afganistanie wojnę nie tylko z rządem centralnym, ale również z talibami. Poza zwalczaniem, islamiści z Daesh próbują również podporządkować sobie część bojowników wiernych talibom. Islamiści z Państwa Islamskiego utworzyli w 2015 roku w północnej części Afganistanu struktury władzy emiratu Chorasan. Celem ekstremistów jest powołanie do życia quasi-państwa w granicach historycznej krainy Chorasan, która obejmuje część dzisiejszych: Afganistanu, Turkmenistanu, Tadżykistanu, Iranu i północno-zachodnich prowincji Chin.