Kongresmen Partii Republikańskiej Devin Nunes, zasiadający w komisji ds. wywiadu w Izbie Reprezentantów, ujawnił w środę nowe informacje odnośnie podsłuchiwanych rozmów Donalda Trumpa. Okazało się, że 45. prezydent USA częściowo miał rację, kiedy oskarżał o to Baracka Obamę. Trump nie może się jednak cieszyć z tego, że miał słuszność. Przedstawione nagrania stawiają go bowiem w niekorzystnym świetle. Dodatkowo on sam nie był podsłuchiwany. Celem były inne osoby, które sprawiły, że Trump został nagrany "przy okazji". Wszystkie operacje były też zatwierdzone przez amerykański sąd.
Rozmowy, które zostały nagrane, dotyczą kontaktów zespołu Donalda Trumpa z rosyjskimi agentami wywiadu. Ujawnienie tych informacji zbiegło się w czasie z materiałem stacji CNN, która powołując się na źródła w CNN stwierdziła, iż istnieją dowody, które mogą świadczyć o współpracy Donalda Trumpa z Kremlem, która wymierzona była w Hillary Clinton. Dowody na takie działania miałyby posiadać sojusznicze służby specjalne, między innymi z Polski. Wśród nazwisk osób podejrzanych o kontakty z Rosjanami znajdują się tacy współpracownicy Trumpa jak były szef kampanii wyborczej Paul Manafort, były doradca ds. międzynarodowych Carter Page czy były doradca ds. bezpieczeństwa międzynarodowego Michael Flynn.