Po przegranej rywalizacji z Donaldem Trumpem, Hillary Clinton niemal całkowicie zniknęła z przestrzeni publicznej. Obecna była wprawdzie na inauguracji prezydentury Trumpa, ale nie zabierała głosu. Dlatego też jej czwartkowe wystąpienie na Women in the World Summit w Nowym Jorku media określają mianem "przerwania milczenia".
Jak relacjonuje agencja Reutera, w swoim pierwszym wystąpieniu po wyborczej porażce, Clinton podkreśliła, że dla wielu Amerykanów wybranie pierwszej prezydent kobiety byłoby ekscytujące, inni z kolei odbierali to jako zagrożenie. – Z pewnością mizoginizm odegrał tu swoją rolę. I to coś, co trzeba przyznać – stwierdziła, komentując przyczynę swojej przegranej.
Trump a kobiety
Hilary Clinton zaatakowała też administracje prezydenta Trumpa twierdząc, że nie rozumie „krzywdzenia tak wielu osób”. Wyraziła też obawę o poszanowanie praw kobiet. – Obranie kobiet na cel – a to się właśnie dzieje – jest absolutnie poza jakąkolwiek polityczną agendą – podkreśliła. – Im bardziej wspieramy kobiety, tym bardziej wspieramy demokrację. Problemy kobiet są problemami bezpieczeństwa narodowego na całym świecie – przekonywała.
W poniedziałek Departament Stanu poinformował, że zakończone zostanie finansowanie z budżetu USA na rzecz Funduszu Ludnościowego Narodów Zjednoczonych, który w około 140 krajach prowadzi działania związane z szeroko rozumianymi sferami praw kobiet, świadomego rodzicielstwa, poprawy warunków rodzenia oraz walki z chorobami przenoszonymi drogą płciową.